Łączna liczba wyświetleń

sobota, 30 września 2017

Matko!!! Czy tylko mnie zdołowała końcówka drugiego sezonu? Na pewno wszystkich fanów Lutteo. Byłam załamana do końca myślałam że to ręka Matteo dotknie ramienia Luny. A kiedy ta się odwróci ujrzy go i będziemy mieli Happy End. Ale nie!!! Bo po co robić ta przyjemność fanom czekającym tylko na kolejny pocałunek tej pary. Na szczęście dla was. Mam coś co poprawi wasze humory tak jak trochę poprawiło mój. O to moje zakończenie drugiego sezonu. Mam nadzieję że przypadnie wam do gustu o wiele bardziej niż to wyreżyserowane. Będzie fragment Simbar i oczywiście Lutteo. Zapraszam do czytania <3.

Lutteo

Po występie Matteo wpatrywał się w telefon. Napisany wcześniej sms do Luny dalej pozostawał bez odpowiedzi. Rozglądał się za nią ale znikła zaraz po występie.
-Matteo wszystko w porządku? - usłyszał za sobą głos przyjaciela.
Gaston podszedł do niego trzymając Ninę za rękę.
-Tak- westchnął.
-Na pewno? - spytała Nina. Siadając obok niego.
-Może nie, za bardzo - uśmiechnął się.
-Chodzi o Lunę?- zapytał Gaston.
-A o kogo innego mogło by chodzić? Zawaliłem jak zwykle. A ty jak zwykle miałeś rację.
-Matteo, znam Lunę i wiem że ona cię kocha- Nina spojrzała w stronę Gastona delikatnie się uśmiechając.
-Ja też ją kocham. Ale jakie to ma teraz znaczenie. Straciłem ją znowu- opuścił głowę.
Gaston złapał się jego ramienia.
-Wręcz przeciwnie przyjacielu, powinieneś ją znaleźć i odzyskać.
Matteo wstał i przytulił Gastona.
-Dziękuję.
Po tych słowach skierował się w stronę wyjścia, zastanawiając się do kąd mogła pójść Luna.

Lumon

Simon i Luna spacerowali po plaży. Oboje zamyśleni.
-A więc mam do ciebie od dziś mówić Luna czy Sol?
-Obie to ja -dziewczyna zatrzymała się i spojrzała na niego- Ale nie jestem przekonana, czy jestem w pełni gotowa na Sol - przytuliła się do przyjaciela.
Usiedli na pisaku. Przez chwilę wpatrywali się w morze, które znajdowało się przed nimi. Nagle Simon wstał jak oparzony. Luna spojrzała na chłopaka zdezorientowana. Jednak domyślała się o co może chodzić.
-Chyba muszę z kimś porozmawiać.
-Ambar...?
-Ja...No...Wiesz...- zaczął się jąkać. Nagle spojrzał na nią zaskoczony wiedząc że nic nie zdoła wymyślić- Z kąd wiedziałaś?
-Simon znam cię od wielu lat, jesteś moim przyjacielem widzę że coś cię dręczy. Cały czas o niej myślisz. Nie jestem przekonana czy Ambar jest odpowiednia dla ciebie. Zbyt wiele razy skrzywdziła nas wszystkich. Ale jesteś moim najlepszym przyjacielem i będę cię wspierać cokolwiek postanowi twoje serce, taka już moja rola.
Simon przytulił ją i pocałował w policzek. Wstał otrzepał się z piasku i już miał iść w stronę hali na której odbywały się zawody. Zauważył jednak że Luna dalej siedzi na piasku. Zatrzymał się i z niedalekiej odległości krzyknął.
-A ty nie idziesz?!
-Gdzie?! -odwróciła się w jego stronę.
-Zobaczyć się z Matteo?!
Zaśmiała się i odpowiedziała.
-Jeszcze zdążę!

Lutteo

Matteo biegał po plaży od dobrych piętnastu minut. Domyślił się, że Luna może być właśnie tam. Nigdzie jednak jej nie widział. Zatrzymał się i sprawdził po raz setny telefon. Luna dalej nie odpisała. Tracił już nadzieję na znalezienie jej. Gdy miał już wracać zobaczył ją. Siedziała na plaży a włosy rozwiewał jej wiatr. Przez chwilę obserwował ją i zastanawiał się czy w ogóle do niej podejść. W końcu jednak zdecydował się i ruszył w jej stronę. Luna odwróciła się gdy tylko zauważyła cień chłopaka przed sobą.
-Domyślałam się że przyjdziesz.
Usiadł obok niej bez słowa. Wcześniej dokładnie wiedział co chce jej powiedzieć teraz wszystkie myśli wyparowały mu z głowy. Nagle Luna oparła głowę na jego ramieniu. Był zaskoczony tym małym ale jakże przyjemnym gestem. W końcu zebrał się w sobie.
-Luna ja...
-Wiem -przerwała mu - wiem co chcesz powiedzieć -spojrzała na niego - Kocham cię Matteo ale...
-Nie proszę Luna żadnych ,,ale". Ja się zmienię, zmienię się dla ciebie.
-Matteo nie musisz się zmieniać dla nikogo, a szczególnie nie dla mnie. Po prostu miło by było jakbyś stał się trochę bardziej wyrozumiały. Różnimy się poglądami ale możemy to jakoś połączyć. Możemy razem odkryć jak to zrobić. Obiecuję ci że będę cię wspierać ale ty też musisz zrozumieć że Simon to mój przyjaciel i kocham go jak przyjaciela - Jej oczy przewiercały go na wylot.
-Dziękuję za to co powiedziałaś - zbliżył się do niej.
Luna nagle wstała. Uśmiechnęła się i wyciągnęła w jego stronę dłoń.
-Co powiesz na spacer?
Złapał jej dłoń i stanął obok niej.
-Z wielką chęcią ale najpierw muszę coś zrobić.
W mgnieniu oka wziął Lunę na ręce i skierował się w stronę oceanu.
-Matteo nie waż się!!!! - Dziewczyna od razu domyśliła się o co mu chodzi.
Matteo był jednak szybszy wrzucił ją do wody. Kiedy wynurzyła się mokra i wściekła. Oboje spojrzeli na siebie i zaczęli się śmiać. Chłopak przytulił ją do siebie. Odgarnął mokre włosy z jej twarzy i pocałował ją. Był to pocałunek obietnicy. Obietnicy ich wspólnej miłości.

Simbar

Simon wbiegł zdyszany na tor. Nikogo już nie było widać. Zobaczył jednak dwóch wrotkarzy Los Sliders wychodzących z szatni. Podbiegł do nich natychmiast.
-Widzieliście może Ambar?
Zdziwieni, pokiwali przecząco głowami. Chłopak rozglądał się jeszcze po torze. Po krótkiej chwili zobaczył ją siedzącą w kącie. Wpatrywała się w medal który teraz trzymała w dłoniach.
-Gratuluję wygranej.
Ambar podniosła głowę i spojrzała na niego zaskoczona.
-Co tu robisz?!
-Szukałem cię- stanął nad nią.
-Idź z tąd!
-Jesteś szczęśliwa?
-Co cię to obchodzi?! - podniosła się z miejsca stając na przeciwko niego.  Medal wypadł jej na ziemię.
-Ty mnie obchodzisz Ambar - patrzyła na niego z nie do wierzeniem.
Nagle odwróciła wzrok. Chłopak jednak zobaczył że te słowa wywarły na niej zamierzony efekt.
-Jak możesz mówić to, po tym wszystkim co zrobiłam. Przecież jestem najgorszą osobą na świecie. - Chciała odejść ale Simon był szybszy i złapał ją za rękę. Znowu stanęła przed nim spoglądając na ich złączone dłonie.
-Tak wiem jesteś Ambar Smith. Gwiazda i królowa toru. Zawsze we wszystkim pierwsza. Idąca po trupach do celu - na te słowa przewróciła oczami - Nie przejmująca się nikim ani niczym. Bezlitosna..
-Skończyłeś już!?
Zbliżył się do niej i położył jej dłoń na swoim sercu.
-Ale nie potrafię oszukać mojego serca. Nie potrafię zmienić tego co czuję. Nie potrafię cię wyrzucić z mojego serca. Moje uczucia względem ciebie są zbyt silne. Może się nie zmienisz. Może przed nami jeszcze wiele trudności ale wiedz że cię kocham Ambar.
-Simon ja... -spojrzała na niego szukając odpowiednich słów.
-Nie potrzebuję odpowiedzi teraz chcę tylko żebyś o tym wiedziała bo nie mogę tego już dłużej kryć i ...
-Wystarczy. - zaśmiała się i pocałowała go- zobaczymy jak to będzie.
Simon przytulił ją mocno. Jednak nie widział uśmiechu Ambar który w końcu był szczery i prawdziwy.

niedziela, 23 kwietnia 2017



Luna: Przepraszam, spóźniłam się
Matteo: Nie martw się ja też dopiero przyszedłem.
Luna: To dobrze, nie jestem przyzwyczajona do chodzenia w obcasach, zazwyczaj chodzę w moich tenisówkach, na szczęście jestem silna (nie wiem o co chodzi).
Matteo: Przyznaje to dziwne widzieć cię na obcasach, ale nadal jesteś piękna.
Luna: Co? Dobrze, Dziękuję. Matteo co było takie ważne, co chciałeś mi powiedzieć? Powiedz mi ale może najpierw usiądźmy, bo jestem na prawdę zmęczona.
Matteo: Powiem to szybko. To nie jest dla mnie łatwe aby ci powiedzieć. Ale muszę to zrobić od pewnego czasu (od początku) chciałem ci powiedzieć ale nie mogłem. Więc teraz jest mi jeszcze trudniej powiedzieć prawdę.
Luna: Matteo co chcesz powiedzieć?
Matteo: Miedzy nami nic nie może się wydarzyć, to nie może się wydarzyć ponieważ...
Luna: Ponieważ chodzisz z inną dziewczyną.
Matteo: Tak, tak to prawda jestem w związku z inną dziewczyną.

To ten drugi filmik przepraszam :(
Gaston: Zawsze mówisz że nie chcesz, oni nie mają z tym nic wspólnego a ty pomagasz konkurencji.
Matteo: To nie dlatego, po prostu nie chce widzieć jej cierpienia.
Gaston: Słuchaj kolego nie ma sensu kłamać, wiem bardzo dobrze że nie możesz wydostać jej z głowy.
Matteo: Wiem czuję do niej coś wyjątkowego, kiedy pocałowaliśmy się przed wakacjami, poczułem coś takiego czego jeszcze w życiu nie czułem.

Ambar: Luna obejmowała (całowała) Matteo?
Nina: Nie mogę w to uwierzyć, słyszałaś?
Luna: Matteo jest we mnie zakochany.

Starałam się podzielić z wami moją radościa dotyczącą tego filmiku który dzisiaj znalazłam. Tłumaczenie wykonane za pomocą Tłumacza Google więc z góry was przepraszam jakby co. Ale obserwuje wiele polskich kanałów na youtubie i wiem ze nie ma tam wielu tłumaczeń. Dlatego jesli będziecie chcieli jeszcze jakieś to mogę się postarać je przetłumaczyć ale piszcie w komentarzach :)

środa, 16 listopada 2016

Cos o de mnie dla was! Pomyslalam ze w koncu moglibyscie mnie troche poznac jesli macie inne pytania (dotyczace tez Soy Luna) chetnie bede na nie odpowiadac w takich filmikach. Czekajcie na nowy rozdzial juz nie dlugo.<3

wtorek, 1 listopada 2016

Długo oczekiwany wybaczcie ale na prawdę starałam się jak mogłam. Niestety wceśniej miałam wiele zajęć ale postaram się już do was wrócić miłego czytania :* Kocham was :* 

Luna weszła do szkoły z uśmiechem. Chyba po raz pierwszy Ambar nie musiała na nią czekać. Wczoraj wieczorem próbowała się dodzwonić do Matteo ale podobnie jak Nina, nie odbierał telefonu. Luna zaczęła rozglądać się, ale nigdzie nie zauważyła przyjaciółki. W rogu korytarza stał Gaston. Jednak zanim dziewczyna zdążyła mu pomachać do szkoły wszedł Matteo. Luna była przekonana że chłopak najpierw podejdzie przywitać się z przyjacielem więc ruszyła w ich stronę. Nagle stanęła jak wryta. Matteo zmierzył Gastona wzrokiem i poszedł w zupełnie inną stronę. Nie tylko ona była zdziwiona inni uczniowie tez przyglądali się temu ze zdziwieniem.  Chciała usłyszeć jakieś wyjaśnienia ale kiedy tylko się odwróciła Gaston zniknął. Była pewna ze coś się musiało stać. A na domiar nigdzie nie było Niny. Rozległ się pierwszy dzwonek na lekcje. Dziewczyna jeszcze raz rozejrzała się za przyjaciółką po czym z głębokim westchnieniem ruszyła w stronę klasy.
Po pierwszej lekcji dalej nie było Niny. Nigdy wcześniej nie zdarzało się nic takiego. Spanikowana Luna postanowiła do niej zadzwonić. Odebrała po pierwszym sygnale.
-Hallo?
-Można wiedzieć gdzie jesteś?
-Luna?! – w jej głosie dało się słyszeć nie małe zaskoczenie – Przepraszam zapomniałam ci powiedzieć mam dzisiaj wizytę u okulisty.
Luna odetchnęła z ulga. A więc nic jej nie było. Całe szczęście. Za chwile usłyszała przyciszony głos w słuchawce najprawdopodobniej jej mama musiała obok niej siedzieć.
-Sytuacja pilna. Stała się katastrofa powiem ci potem w Rollerze!

Luna nie zdążyła zapytać o nic więcej bo rozległ się sygnał kończący rozmowę a także ten kończący przerwę. Schowała telefon do plecaka i ruszyła na następną lekcję. Siedząc w ławce zastanawiała się nad wieloma rzeczami. Co Nina miała jej do powiedzenia? Co się stało z Gastonem i Matteo? Może te pytania są połączone i Nina zna na nie odpowiedź. Może właśnie to jest ta pilna sprawa. Rozległ się dzwonek dziewczyna wyszła na dwór. Stojąc przy drzewach czekała na Matteo, którego z nie wiadomych powodów nie widziała cały dzień. 
Nie musiała długo czekać. Wyszedł pierwszy parę metrów za nim stał Gaston. Po wyjściu ze szkoły od razu ruszył w stronę Rollera. Matteo zbliżył się do dziewczyny i pocałował ją w policzek. Luna spojrzała na niego jakby miała nad głową narysowany wielki znak zapytania.
-Coś się stało? - zapytał Matteo łapiąc ją za rękę i prowadząc w stronę Rollera.
-To chyba ja powinnam zadać to pytanie - spojrzała na niego podejrzliwie - co się dzieje pomiędzy tobą a Gastonem?
-Mamy małą przerwę dobrze nam to zrobi - z wymuszonym uśmiechem odwrócił się w stronę drogi. Zatrzymał się widząc czerwone światło na pasach. Złapał Lunę za obie ręce i spojrzał jej w oczy - Gaston się w końcu opamięta trzeba dać mu czas- zobaczył że światło zmienia się na zielone i pociągnął ją za sobą.
-Matteo dalej nie powiedziałeś mi o co tak na prawdę poszło? - Dziewczyna próbowała dalej wyciągnąć z niego cokolwiek.....
-O nic-.....niestety bezskutecznie.
,,Może Gaston będzie bardziej rozmowny" - pomyślała i już bez słowa ruszyła za Matteo. 
Droga do Rollera nie zajęła im wiele czasu. Kiedy weszła do baru zobaczyła że Gaston i Nina rozmawiają przyciszonymi głosami. Gaston wyglądał na zdenerwowanego. Nina zauważyła przyjaciółkę i uśmiechnęła się do niej smutno. Luna już na prawdę gubiła się w tym co się działo. Ukradkiem oka zobaczyła że Gaston zaciska pięści z wściekłości. Kiedy Matteo przywitał się z Natalii. Dziewczyna od razu zaczęła się do niego przymilać co nie uciekło uwadze Luny. W tej właśnie chwili stała się duchem. Matteo w końcu ją zauważył i nie pewnie objął ramieniem. 
-Nie będziesz miała nic przeciwko jeśli pójdę z Natalii poćwiczyć? - Uśmiechnął się tym razem z wielkim entuzjazmem. 
-A kiedy my zaczniemy trenować? 
-Spokojnie mamy jeszcze dużo czasu - chłopak złapał Natalii za rękę i poprowadził w stronę toru. Dziewczyna poczuła pewna satysfakcję. Kiedy odwróciła się i zobaczyła skrzące się od łez oczy Luny. 
Luna stała tak chwilę a potem odwróciła się w stronę Gastona i Niny. Na szczęście nie rozpłakała się chociaż gardło ściskało jej się coraz bardziej. Podeszła o stolika przyjaciół i usiadła na krześle. Gaston postawił przed nią szklankę soku a Nina pocieszająco złapała za rękę. Luna uśmiechnęła się do nich i przecierając oczy spojrzała na Gastona. Nina nie wytrzymała i odezwała się od razu.
-Musisz się o czymś dowiedzieć.
-Tak mówiłaś że to coś ważnego- Luna patrzyła raz na jedno raz na drugie. 
Nina spojrzała na Gastona który odwrócił wzrok.
-Pokłócili się z Matteo i to poważnie tylko dalej nie wiem o co - spojrzała z wyrzutem na chłopaka.
Luna ze wzrokiem wlepionym w Gastona czekała na jaką kolwiek reakcję ale ten był nie wzruszony. 
-Powiem ci tylko tyle - w końcu się odezwał i spojrzał na Lunę - Matteo zmienia się nie do poznania po każdym spotkaniu z Natalii uważam że ona może sporo namieszać. Lepiej na nią uważaj - Wstał od stołu i odszedł nic więcej nie mówiąc.
-Musimy coś wymyślić - mruknęła Nina patrząc za odchodzącym chłopakiem.
-Tylko co? - Luna była przekonana że Matteo będzie się upierał przy swoim. To nie będzie łatwe zadanie pogodzić tą dwójkę. 
   ***
-Znalazłeś sposób aby pozbyć się Luny? - Sharon w ogóle nie zwracała na Reya.
-Jeszcze nie ale wszystko zmierza w dobrym kierunku pani Sharon.
Ciotka Ambar już wróciła do zdrowia, Wypadek okazał się dla niej niegroźny ale wiedziała dobrze że to nie mógł być przypadek. Ten samochód co zajechał im drogę tak nagle i odjechał. Dobrze że skończyło się to tylko paroma siniakami. Przez cały pobyt w szpitalu zastanawiała co ma zrobić z Luną. Informacja o tym że Luna to Sol już do niej dotarła. Nie mogła pozwolić aby dziewczyna dowiedziała się prawdy. Planowała przenieść jej rodziców z powrotem do Meksyku. Ale to nie było takie proste. Nie mogła tego zrobić tak od razu. Musiała znaleźć powód inaczej inni pracownicy zaczęli by coś podejrzewać. A na to również nie mogła sobie pozwolić. Przestała zwracać uwagę na mówiącego Reya i na cokolwiek innego. Nie zauważyła kiedy do domu weszła Ambar. Słysząc rozmowy dziewczyna zaczęła się przysłuchiwać. Miała nadzieję dowiedzieć się w końcu czegoś konkretnego. 
-Mówiłam już nie obchodzi mnie jak to zrobisz ona ma z tąd jak najszybciej zniknąć.
-Rozumiem....
-Nie, ty nic nie rozumiesz - przerwała mu Sharon - jeśli ktokolwiek dowie się że Luna to moja siostrzenica będzie po mnie. Nikt ale to powtarzam, nikt nie może się o tym dowiedzieć. 
Ambar słysząc to zasłoniła sobie usta żeby nie krzyknąć. Takiej rewelacji się nie spodziewała. To nie mogło być możliwe. Jakim cudem Luna mogła być zaginioną siostrzenicą jej matki chrzestnej? Przysłuchiwała się z uwagą dalej czekając na więcej rewelacji. 
-Nie mamy pewności.
-Ta co mam mi wystarczy chociaż zawsze można to sprawdzić moja siostrzenica urodziła się z identycznym znamieniem jak Ambar jeśli Luna takowe posiada pewność będę miała w 100%  sprawdź to - znów odwróciła się do okna nie zwracając na nic uwagi.
Rey zaczął powoli odchodzić. Ambar ogarnęła panika. Nie miała sposobu wyjaśnienia swojej obecności. Najszybciej jak mogła wybiegła z domu na świeże powietrze. Rey niestety usłyszał huk drzwi frontowych i natychmiast poszedł to sprawdzić. Był prawie pewny że ktoś ich podsłuchiwał. Wychodząc zobaczył tylko Amandę niosącą zakupy. To nie mogła być ona. Może to Tino i Cato? Zdecydował jak najszybciej z nimi porozmawiać. Nie mógł nawalić kolejny raz. Dla niego to groziło nie tyle zwolnieniem z pracy a śmiercią. Do tego jeszcze sprawa z Luną. Niby jak on miał sprawdzić to znamię? Podrapał się po głowie i wszedł z powrotem do domu zamykając za sobą drzwi.
Kiedy tylko Ambar usłyszała dźwięk zamykanych drzwi oparła się o ścianę i osunęła po niej na ziemię. Dalej myślała o tym co właśnie usłyszała. Najważniejsze było to aby dowiedzieć się przed Reyem czy Luna posiada znamię. Jeśli tak to.... nawet nie chciała o tym myśleć.
***
Po skończonej rozmowie z Niną. Luna postanowiła znaleźć Matteo. Poszła od razu na tor. Bo nie widziała aby z tam tąd wychodził. Właśnie jeździł nie odstępując Natalii. Złapał ją w talii żeby wykonać podnoszenie a Lunie zamarło serce. Nie dlatego że coś miało się nie udać. Bała się że Gaston mógł mieć rację co do Matteo. Na razie postanowiła nie zdradzać swojej obecności na widowni. Zaczęli się śmiać jak starzy znajomi kiedy Natalii znowu pomyliła kroki. Kręciła się w okół niego a ten udzielał jej bardzo szczegółowych rad. Matteo w ogóle jej nie zauważył jego wzrok był skierowany na Natalii. Kiedy dziewczyna myślała że już koniec Natalii prosiła o jeszcze jedną powtórkę. W pewnym momencie. Luna poczuła że dziewczyna doskonale wie o jej obecności na widowni. Od niechcenia zaczęła wykonywać najlepsze kombinacje udając że się poprawiła. Kiedy doszło do podnoszenia specjalnie źle ugięła nogę i upadła na Matteo. Serce Luny zamarło. Patrzyli sobie w oczy leżąc obok siebie. Po czym Natalii zbliżyła usta do ust Matteo i pocałowała go. Tego było dla Luny za dużo. Wybiegła z toru. A uśmiechnięta Natalii patrzyła za nią. Kiedy się odwróciła zobaczyła mrożący krew w żyłach wzrok Matteo. Wstał i podjechał do barierek. Natalii od niechcenia ruszyła za nim.
-Co to maiło być?
-Przepraszam myślałam że moment jest odpowiedni - zaczęła się kajać dziewczyna,
-Natalii jesteś świetną dziewczyną ale kocham Lunę i nie zrezygnuję z niej. Jeśli dalej mam z tobą ćwiczyć to nie rób sobie nadziei. Na dzisiaj koniec - pojechał w stronę szatni. 
Natalii obejrzała się na prawo i lewo po czym nie widząc nikogo wykonała perfekcyjny piruet Ambar i z wrednym uśmiechem ruszyła za Matteo do szatni.
***
Luna wybiegła przed Roller co chwilę oglądała się za siebie. Miała cień nadziei że Matteo zaraz z tam tąd wybiegnie. Niestety. Nic takiego się nie zdarzyło. Kiedy się odwróciła wpadła na kogoś. Z nim zdążyła zobaczyć twarz. zobaczyła silne mięśnie ramion które ją objęły. Potem dopiero zauważyła kto ją trzymał.
-Carlos?
-Tak to ja - uśmiechnął się do niej. Zobaczył oczywiście łzy, każdy by zauważył ale po co zdradzać się na początku.
-Dziękuję ci - odsunęła się od niego i już miała odchodzić kiedy chłopak złapał ją za rękę i odwrócił do siebie.
-Chyba należy mi się jakaś nagroda za uratowanie życia?
-Przepraszam nie mam teraz nastroju może innym razem - chłopak zastąpił jej drogę. 
-Coś się stało? - spojrzał na nią przenikliwie.
-Nic na prawdę muszę już iść - próbowała go wyminąć. Ale bardzo mocno przytrzymywał jej ręce.
-Poczekaj ....
-Zostaw ją !!! - Matteo podbiegł do dziewczyny i objął ją. Luna wzdrygnęła się pamiętając scenę która widziała nie całe dziesięć minut temu na torze. - Dlaczego ty nigdy nie rozumiesz słowa ,,nie" - Matteo spojrzał na Carlosa. Który odsunął się od Luny.
-Spokojnie nie mam nic do ciebie - spojrzał na dziewczynę - gdybyś znowu potrzebowała ratunku wiesz gdzie mnie znaleźć - uśmiechnął się i ruszył w stronę Rollera. 
Luna odepchnęła rękę Matteo. Łzy na szczęście przestały już lecieć. Chłopak patrzył na nią zmieszany. Nie wiedział że ona widziała wszystko inaczej na pewno od razu zaczął by przepraszać. 
-Dlaczego na mnie nie poczekałaś? 
-Chcę żebyś przestał trenować Natalii - powiedziała w prost a chłopaka na moment zatkało.
-Co tak nagle?
-Czekałam na ciebie - uderzyła go pięścią w pierś - byłam tam - kolejne uderzenie - widziałam jak ją całujesz - teraz popłynęły łzy a cała energia uszła z jej ciała. Najlepiej uklękła by teraz na ziemi gdyby nie to że Matteo złapał jej zwiniętą w pięść rękę. Patrzył na nią i domyślił się wszystkiego. Spuścił głowę. 
-Gaston miał rację. Jak zwykle - widać że w ogóle nie chciał tego przyznać. - Natalii trochę mnie omotała stałem się wielkim królem pawiem - zobaczył że Luna śmieje się przez łzy. - od teraz będziemy z nią trenować. 
-My? - zdziwiona dziewczyna spojrzała na Matteo.
-Tak my. Powiem jej żeby znalazła sobie jakiegoś partnera. Przepraszam cię - pocałował ją delikatnie ale z czułością.
-Jest jeszcze jedna osoba którą musisz przeprosić - Matteo zastanawiał się o kogo chodzi i nagle...
-Gaston?! - Luna kiwnęła głową - Nigdy w żuciu, przynajmniej nie teraz nadal jestem na niego zły.- 
Objął dziewczynę i po chwili zastanowienia powiedział.
-Zróbmy sobie krótkie wakacje zabiorę cię do pięknej miejscowości nie daleko mój ojciec ma tam znajomych. - uśmiechnął się do niej w oczekiwaniu na odpowiedź.
-A szkoła? Moi rodzice na pewno się nie zgodzą - Luna spuściła głowę z rezygnacją.
-Więc chodźmy jak najszybciej z nimi porozmawiać.
Śmiejąc się pobiegli w stronę domu Luny. Ktoś ich jednak obserwował przy wejściu do Rollera. ramię w ramię stali Natalii i Carlos. 
-Musimy znaleźć lepszy sposób - mruknęła dziewczyna 
-Zdecydowanie ....

środa, 26 października 2016

https://docs.google.com/forms/d/e/1FAIpQLSety2bIwBN1rKymeNOb7dbOEvb0_VDGAFFp5mDJymS2TSU8fA/viewform

Bardzo proszę zajrzyjcie do tego i zadajcie jakieś pytanie abym mogła udzielić porady jakie kolwiek, bo jeśli nie będę miała pytań dział mojej gazetki zostanie zamknięty i nie będę mogła tam pisać. Liczę na was i waszą kreatywność. Bowiem samej głupio jest pisać i pytania i odpowiedzi. Kocham was :*

sobota, 17 września 2016

Witajcie po długiej przerwie o to kolejny rozdział mam nadzieję że będzie się wam podobał miłego czytania :D 

-Luna?!
-Jestem tutaj mamo- uśmiechnęłam się do niej promiennie.
-Tak wcześnie?
-To ze względu na Open muszę się przygotować z Matteo-biegłam już w stronę drzwi kiedy nagle odwróciłam się i pocałowałam mamę w policzek- kocham cię.
Biegłam przez plac. Dobrze ze dzisiaj była sobota. Chciałam już zakładać rolki ale zobaczyłam Ambar wsiadającą do auta.
-Ambar!!- zatrzymała się a ja do niej podbiegłam- jedziesz może do Rollera?
Kiwnęła mi tylko głową.
-A mogę się zabrać z tobą bo zaraz się spóźnię.
Przewróciła oczami, ale pozwoliła mi się zabrać. Tylko dzięki niej się nie spóźniłam. Wbiegłam do Rollera szukając Matteo. Stał przy barze z jakąś dziewczyną. Śmiejąc się. Chyba nie powinnam być zazdrosna czy coś. Nie ufam Matteo na sto procent mu ufam to pewnie tylko koleżanka. Podeszłam do nich. Ale jakby byli w swoim świecie w ogóle nie zwracali na mnie uwagi.
-Hej!!
-O Luna- Matteo odwrócił się w moją stronę- pozwól że przedstawię ci Natalii. Właśnie się tu przeprowadziła.
Dziewczyna przytuliła mnie na powitanie.
-Bardzo się cieszę że mogę cię poznać.
Była moim zdaniem jakaś dziwna. Zachowywała się jak delfin z zębami rekina. Tej jej słodkości było, zdecydowanie za dużo.
-Matteo idziemy zaraz zaczną się pierwsze występy-pociągnęłam go za rękę.
-Tak, dzięki Natalii za towarzystwo.
                                                                                       ***
Ambar obserwowała całą sytuację z boku. Nie mogła się nadziwić że wpadła na taki świetny pomysł. Teraz jeszcze tylko Carlos musi zająć się Luną. A w tedy królowa toru znowu dostanie swój tron. Powoli ruszyła w stronę Natalii.
-Dobra robota i oby tak dalej.
-Ambar?!- Natalii aż podskoczyła kiedy usłyszała jej głos.
-A spodziewałaś się ducha? Po Openie poproś go o lekcje wrotek.
-Ale…
-Poproś go o to.
-Dobrze.
-Świetnie – Ambar zaczęła iść w stronę garderoby. Musiała jeszcze dopracować makijaż. Ciekawe jaki pomysł na Lunę ma Carlos. Z tą myślą zmierzała w stronę garderoby.
                                                                                       ***
-Witam was na pierwszym Openie w tym roku szkolnym. Pierwszymi osobami jakie zobaczycie na tej scenie to cudowny i jedyny król toru, Oraz dziewczyna która nigdy się nie poddaje, powitajcie gorącymi brawami Lunę i Matteo- Tamara zaczęła klaskać i zeszła ze sceny.
Z głośników poleciała muzyka. Matteo zaczął śpiewać. Złapał mnie za rękę i nie odrywał o de mnie wzroku. Bałam się tylko że będzie widać moje czerwone policzki. Odeszłam kawałek od niego i zaczęłam śpiewać swoją część piosenki. Na ostatnim Refrenie zbliżyliśmy się do siebie i trzymając za ręce patrzyliśmy w oczy. Było tak niebiańsko tylko ja i Matteo.
-Gratulacje kochani to było piękne- Tamara wbiegła z powrotem na scenę a ja nie zauważyłam nawet że piosenka się skończyła.
Ukłoniliśmy się z Matteo i zbiegając ze sceny zderzyliśmy się z jak zwykle perfekcyjną Ambar i tym nowym chłopakiem chyba Carlosem. Ambar w ogóle nie zwróciła na nas uwagi ale Carlos piorunował Matteo wzrokiem. Pociągnęłam Matteo za rękę w stronę stolika. Nie wiedząc jeszcze co oznacza ten przebiegły uśmiech Carlosa w moją stronę.
-Moi drodzy pora na drugi równie wspaniały występ tego wieczoru wiecznie błyszcząca jak gwiazda i chłopak który właśnie do nas wrócił powitajcie Ambar i Carlosa- Tamara znowu zbiegła ze sceny a z głośników poleciała zupełnie nie znana mi melodia. Ambar zaczęła śpiewać.
Świecę jak gwiazda więc idź za moim blaskiem. Ten blask niepowstrzymany przenika nawet grube ściany.
Spojrzałam niepewnie na Matteo.
-Nowa Piosenka?
Kiwnął tylko głową. Szybko musieli ją napisać. Carlos przecież przyjechał wczoraj. Więc mieli na to tylko jedną noc. To jest nie możliwe. Carlos zaczął śpiewać swoją część.
Kiedy widzę blask w twych oczach nie mogę się powstrzymać  chcę za nim podążać więc wskaż mi drogę.
Wolałam się nie odzywać ale przez cały czas czułam że patrzył na mnie. Jakby te słowa kierował do mnie. A czy nie powiedział że walczył z Matteo o Ambar. Teraz ma ją na scenie tak blisko i śpiewa do mnie. Nie musiało mi się tylko wydawać.  Nagle Ambar i Carlos złączyli swoje głosy w refrenie.
Jak nici ze złota i srebra jak gwiazdy tak odległe. Odnajdź mnie i wskaż mi drogę do siebie. Jak nici jasne i ciemne, jak galaktyki tak odległe odnajdziemy siebie.
Kiedy skończyli śpiewać dostali owację na stojąco. Nie dziwię się piosenka była fajna ze świetną melodią. O układzie chorograficznym nawet nie wspomnę. Zeszli ze sceny jeszcze dłuższą chwilę słyszeć za sobą brawa publiczności. Tamara zaczęła już zapowiadać następnych.
Nagle przy scenie zobaczyłam zdyszanych Pedra i Nicko. Powiedzieli coś Tamarze na ucho a ta uśmiechnęła się i kontynuowała. Kiedy mnie zobaczyli spojrzeli po sobie i podeszli.
-Luna czy wiesz  gdzie może być Simon?
-Nie a coś się stało? – Spojrzałam ze strachem na chłopaków.
-Nie możemy go znaleźć Tamara pozwoliła nam wystąpić jako ostatnim ale nie wiem czy zdążymy-Widać było że Nicko bardzo się denerwował. W końcu teraz można ich było nazwać na swój sposób gwiazdami.
-Matteo pójdę go poszukać ale wrócę- pocałowałam go w policzek i pobiegłam za chłopakami.
                                                                                      ***
-I co znaleźliście go?-właśnie rozmawiałam przez telefon z Pedro.
-Nie a ty?
-Ni…czekaj widzę go siedzi na ławce w parku zaraz go przyprowadzę-aż podskoczyłam z  radości.
-Luna pospiesz się proszę nie mamy zbyt wiele czasu.
Rozłączyła rozmowę i podbiegłam do Simona nie wyglądał na szczęśliwego.
-TY płakałeś?
Dopiero teraz na mnie spojrzał oczy miał czerwone na pewno musiał płakać. Tylko z jakiego powodu?
-Luna co ty tu robisz? –zaczął ocierać oczy rękawem.
-Lepsze pytanie co ty tu robisz? Masz zaraz występ.
-Lepiej żeby już przyzwyczajali się do grania be ze mnie- spojrzał na swoją gitarę jak na nóż który po mału wbija mu się w plecy.
-Co ty mówisz?
-Muszę wrócić do Cancum Luna, nie wiem na jak długo ale muszę. Dzwoniła koleżanka mojej mamy jest chora w szpitalu. Dobrze wiesz że nie mam nikogo po za nią- znowu zaczął płakać. Przytuliłam go.
-Simon ja to rozumiem i twoi przyjaciele też na pewno zrozumieją i poczekają na ciebie. Przecież nie jedziesz na wakacje tylko zająć się osobą którą kochasz. A teraz-skoczyłam szybko na nogi i podałam mu rękę- twoi fani czekają- zobaczyłam na jego twarzy uśmiech.
-Dzięki Luna- objął mnie a ja jego i tak szliśmy do samego Rollera na ostatni chwilowo występ Simona.
                                                                                           ***
-Dziękujemy że byliście z nami na Openie do zobaczenia na następnym. Kiedy Simon już wystąpił i właśnie rozmawiał z chłopakami . Zaczęłam się zastanawiać gdzie zniknął Matteo. Nigdzie go nie widziałam. Poszłam na wrotkowisko i w tedy zobaczyłam coś czego nie chciałam. Matteo jeździł z nową dziewczyną Natalii na wrotkach. Kiedy mnie zobaczył podjechał do mnie z uśmiechem którego nie dałam rady odwzajemnić.
-Matteo idziemy? Moja mama zaprosiła nas na kolacje. Potem myślałam że coś razem obejrzymy.
-Wybacz ale Natalii poprosiła mnie o lekcje i z tego jak jej to idzie wnioskuję że spędzę tu co najmniej dwie godziny.
-Rozumiem baw się dobrze.
Odjechał bez słowa wprost żeby złapać przewracającą się Natalii a potem razem z nią upaść. Jakoś nie mogłam na to patrzyć. Wybiegłam z tam tąd uderzając w Gastona.
-Coś się stało?
-Gdzie Nina – zaczęłam się rozglądać za przyjaciółką.
-Poszła do domu się uczyć a gdzie Matteo?-tym razem Gaston się rozglądał.
-Bawi się w nauczyciela idź może chociaż z tobą spędzi czas- pobiegłam dalej nie zważając na to ze Gaston mnie woła.
                                                                                    ***
-No to już chyba wiem o co jej chodziło- powiedział do siebie Gaston kiedy zobaczył swojego przyjaciela i Natalii.
Podjechał do nich. Matteo kiedy spojrzał na przyjaciela. Omal się wystraszył.
-Natalii pójdziesz kupić nam coś do picia mam sprawę do załatwienia z Gastonem- dziewczyna uśmiechnęła się do Matteo i koślawo pojechała w stronę baru.
Gaston stał jeszcze chwilę naprzeciwko Matteo. A potem nie myśląc nawet o tym co robi uderzył go w twarz. Matteo patrzył na przyjaciela z niedowierzaniem.
-Odbiło ci?- pewnie jutro będzie wyglądał jak panda z jednym podbitym okiem.
-Ja rozumiem stary wszystko ale masz Lunę a ona wybiegła stąd niemal płacząc.
-Powiedziałem jej że uczę Natalii.
-Natalii, Natalii, Natalii. Słyszysz siebie? Od kąd ją poznałeś jesteś jak zahipnotyzowany. Radzę ci uważaj bo stracisz Lunę.
-Nie twoja sprawa co robię i kiedy robię – Matteo powoli wstał z ziemi.
-Myślałem że jesteśmy przyjaciółmi i moje rady chodź trochę ciebie obchodzą.
-Błagam cię jestem królem toru mogę mieć na pęczki takich przyjaciół.
-Wiesz kim znowu jesteś pawiem. Puszysz się tu przed Natalii. Kiedy tak naprawdę powinieneś być z Luną. Jesteś pozerem –Gaston odjeżdżał w stronę wyjścia.
-Sam tego chciałeś już nie jesteś mój przyjacielem – krzyknął Matteo i z powrotem usiadł na ziemi.

Oczywiście wszystko słyszała Natalii. Wcale nie była z tego co zrobiła dumna ale musiała to ciągnąć dalej. Jeśli zamierza zostać taka jak Ambar musi robić wszystko co ta jej powie i obserwować ją….