Łączna liczba wyświetleń

środa, 16 listopada 2016

Cos o de mnie dla was! Pomyslalam ze w koncu moglibyscie mnie troche poznac jesli macie inne pytania (dotyczace tez Soy Luna) chetnie bede na nie odpowiadac w takich filmikach. Czekajcie na nowy rozdzial juz nie dlugo.<3

wtorek, 1 listopada 2016

Długo oczekiwany wybaczcie ale na prawdę starałam się jak mogłam. Niestety wceśniej miałam wiele zajęć ale postaram się już do was wrócić miłego czytania :* Kocham was :* 

Luna weszła do szkoły z uśmiechem. Chyba po raz pierwszy Ambar nie musiała na nią czekać. Wczoraj wieczorem próbowała się dodzwonić do Matteo ale podobnie jak Nina, nie odbierał telefonu. Luna zaczęła rozglądać się, ale nigdzie nie zauważyła przyjaciółki. W rogu korytarza stał Gaston. Jednak zanim dziewczyna zdążyła mu pomachać do szkoły wszedł Matteo. Luna była przekonana że chłopak najpierw podejdzie przywitać się z przyjacielem więc ruszyła w ich stronę. Nagle stanęła jak wryta. Matteo zmierzył Gastona wzrokiem i poszedł w zupełnie inną stronę. Nie tylko ona była zdziwiona inni uczniowie tez przyglądali się temu ze zdziwieniem.  Chciała usłyszeć jakieś wyjaśnienia ale kiedy tylko się odwróciła Gaston zniknął. Była pewna ze coś się musiało stać. A na domiar nigdzie nie było Niny. Rozległ się pierwszy dzwonek na lekcje. Dziewczyna jeszcze raz rozejrzała się za przyjaciółką po czym z głębokim westchnieniem ruszyła w stronę klasy.
Po pierwszej lekcji dalej nie było Niny. Nigdy wcześniej nie zdarzało się nic takiego. Spanikowana Luna postanowiła do niej zadzwonić. Odebrała po pierwszym sygnale.
-Hallo?
-Można wiedzieć gdzie jesteś?
-Luna?! – w jej głosie dało się słyszeć nie małe zaskoczenie – Przepraszam zapomniałam ci powiedzieć mam dzisiaj wizytę u okulisty.
Luna odetchnęła z ulga. A więc nic jej nie było. Całe szczęście. Za chwile usłyszała przyciszony głos w słuchawce najprawdopodobniej jej mama musiała obok niej siedzieć.
-Sytuacja pilna. Stała się katastrofa powiem ci potem w Rollerze!

Luna nie zdążyła zapytać o nic więcej bo rozległ się sygnał kończący rozmowę a także ten kończący przerwę. Schowała telefon do plecaka i ruszyła na następną lekcję. Siedząc w ławce zastanawiała się nad wieloma rzeczami. Co Nina miała jej do powiedzenia? Co się stało z Gastonem i Matteo? Może te pytania są połączone i Nina zna na nie odpowiedź. Może właśnie to jest ta pilna sprawa. Rozległ się dzwonek dziewczyna wyszła na dwór. Stojąc przy drzewach czekała na Matteo, którego z nie wiadomych powodów nie widziała cały dzień. 
Nie musiała długo czekać. Wyszedł pierwszy parę metrów za nim stał Gaston. Po wyjściu ze szkoły od razu ruszył w stronę Rollera. Matteo zbliżył się do dziewczyny i pocałował ją w policzek. Luna spojrzała na niego jakby miała nad głową narysowany wielki znak zapytania.
-Coś się stało? - zapytał Matteo łapiąc ją za rękę i prowadząc w stronę Rollera.
-To chyba ja powinnam zadać to pytanie - spojrzała na niego podejrzliwie - co się dzieje pomiędzy tobą a Gastonem?
-Mamy małą przerwę dobrze nam to zrobi - z wymuszonym uśmiechem odwrócił się w stronę drogi. Zatrzymał się widząc czerwone światło na pasach. Złapał Lunę za obie ręce i spojrzał jej w oczy - Gaston się w końcu opamięta trzeba dać mu czas- zobaczył że światło zmienia się na zielone i pociągnął ją za sobą.
-Matteo dalej nie powiedziałeś mi o co tak na prawdę poszło? - Dziewczyna próbowała dalej wyciągnąć z niego cokolwiek.....
-O nic-.....niestety bezskutecznie.
,,Może Gaston będzie bardziej rozmowny" - pomyślała i już bez słowa ruszyła za Matteo. 
Droga do Rollera nie zajęła im wiele czasu. Kiedy weszła do baru zobaczyła że Gaston i Nina rozmawiają przyciszonymi głosami. Gaston wyglądał na zdenerwowanego. Nina zauważyła przyjaciółkę i uśmiechnęła się do niej smutno. Luna już na prawdę gubiła się w tym co się działo. Ukradkiem oka zobaczyła że Gaston zaciska pięści z wściekłości. Kiedy Matteo przywitał się z Natalii. Dziewczyna od razu zaczęła się do niego przymilać co nie uciekło uwadze Luny. W tej właśnie chwili stała się duchem. Matteo w końcu ją zauważył i nie pewnie objął ramieniem. 
-Nie będziesz miała nic przeciwko jeśli pójdę z Natalii poćwiczyć? - Uśmiechnął się tym razem z wielkim entuzjazmem. 
-A kiedy my zaczniemy trenować? 
-Spokojnie mamy jeszcze dużo czasu - chłopak złapał Natalii za rękę i poprowadził w stronę toru. Dziewczyna poczuła pewna satysfakcję. Kiedy odwróciła się i zobaczyła skrzące się od łez oczy Luny. 
Luna stała tak chwilę a potem odwróciła się w stronę Gastona i Niny. Na szczęście nie rozpłakała się chociaż gardło ściskało jej się coraz bardziej. Podeszła o stolika przyjaciół i usiadła na krześle. Gaston postawił przed nią szklankę soku a Nina pocieszająco złapała za rękę. Luna uśmiechnęła się do nich i przecierając oczy spojrzała na Gastona. Nina nie wytrzymała i odezwała się od razu.
-Musisz się o czymś dowiedzieć.
-Tak mówiłaś że to coś ważnego- Luna patrzyła raz na jedno raz na drugie. 
Nina spojrzała na Gastona który odwrócił wzrok.
-Pokłócili się z Matteo i to poważnie tylko dalej nie wiem o co - spojrzała z wyrzutem na chłopaka.
Luna ze wzrokiem wlepionym w Gastona czekała na jaką kolwiek reakcję ale ten był nie wzruszony. 
-Powiem ci tylko tyle - w końcu się odezwał i spojrzał na Lunę - Matteo zmienia się nie do poznania po każdym spotkaniu z Natalii uważam że ona może sporo namieszać. Lepiej na nią uważaj - Wstał od stołu i odszedł nic więcej nie mówiąc.
-Musimy coś wymyślić - mruknęła Nina patrząc za odchodzącym chłopakiem.
-Tylko co? - Luna była przekonana że Matteo będzie się upierał przy swoim. To nie będzie łatwe zadanie pogodzić tą dwójkę. 
   ***
-Znalazłeś sposób aby pozbyć się Luny? - Sharon w ogóle nie zwracała na Reya.
-Jeszcze nie ale wszystko zmierza w dobrym kierunku pani Sharon.
Ciotka Ambar już wróciła do zdrowia, Wypadek okazał się dla niej niegroźny ale wiedziała dobrze że to nie mógł być przypadek. Ten samochód co zajechał im drogę tak nagle i odjechał. Dobrze że skończyło się to tylko paroma siniakami. Przez cały pobyt w szpitalu zastanawiała co ma zrobić z Luną. Informacja o tym że Luna to Sol już do niej dotarła. Nie mogła pozwolić aby dziewczyna dowiedziała się prawdy. Planowała przenieść jej rodziców z powrotem do Meksyku. Ale to nie było takie proste. Nie mogła tego zrobić tak od razu. Musiała znaleźć powód inaczej inni pracownicy zaczęli by coś podejrzewać. A na to również nie mogła sobie pozwolić. Przestała zwracać uwagę na mówiącego Reya i na cokolwiek innego. Nie zauważyła kiedy do domu weszła Ambar. Słysząc rozmowy dziewczyna zaczęła się przysłuchiwać. Miała nadzieję dowiedzieć się w końcu czegoś konkretnego. 
-Mówiłam już nie obchodzi mnie jak to zrobisz ona ma z tąd jak najszybciej zniknąć.
-Rozumiem....
-Nie, ty nic nie rozumiesz - przerwała mu Sharon - jeśli ktokolwiek dowie się że Luna to moja siostrzenica będzie po mnie. Nikt ale to powtarzam, nikt nie może się o tym dowiedzieć. 
Ambar słysząc to zasłoniła sobie usta żeby nie krzyknąć. Takiej rewelacji się nie spodziewała. To nie mogło być możliwe. Jakim cudem Luna mogła być zaginioną siostrzenicą jej matki chrzestnej? Przysłuchiwała się z uwagą dalej czekając na więcej rewelacji. 
-Nie mamy pewności.
-Ta co mam mi wystarczy chociaż zawsze można to sprawdzić moja siostrzenica urodziła się z identycznym znamieniem jak Ambar jeśli Luna takowe posiada pewność będę miała w 100%  sprawdź to - znów odwróciła się do okna nie zwracając na nic uwagi.
Rey zaczął powoli odchodzić. Ambar ogarnęła panika. Nie miała sposobu wyjaśnienia swojej obecności. Najszybciej jak mogła wybiegła z domu na świeże powietrze. Rey niestety usłyszał huk drzwi frontowych i natychmiast poszedł to sprawdzić. Był prawie pewny że ktoś ich podsłuchiwał. Wychodząc zobaczył tylko Amandę niosącą zakupy. To nie mogła być ona. Może to Tino i Cato? Zdecydował jak najszybciej z nimi porozmawiać. Nie mógł nawalić kolejny raz. Dla niego to groziło nie tyle zwolnieniem z pracy a śmiercią. Do tego jeszcze sprawa z Luną. Niby jak on miał sprawdzić to znamię? Podrapał się po głowie i wszedł z powrotem do domu zamykając za sobą drzwi.
Kiedy tylko Ambar usłyszała dźwięk zamykanych drzwi oparła się o ścianę i osunęła po niej na ziemię. Dalej myślała o tym co właśnie usłyszała. Najważniejsze było to aby dowiedzieć się przed Reyem czy Luna posiada znamię. Jeśli tak to.... nawet nie chciała o tym myśleć.
***
Po skończonej rozmowie z Niną. Luna postanowiła znaleźć Matteo. Poszła od razu na tor. Bo nie widziała aby z tam tąd wychodził. Właśnie jeździł nie odstępując Natalii. Złapał ją w talii żeby wykonać podnoszenie a Lunie zamarło serce. Nie dlatego że coś miało się nie udać. Bała się że Gaston mógł mieć rację co do Matteo. Na razie postanowiła nie zdradzać swojej obecności na widowni. Zaczęli się śmiać jak starzy znajomi kiedy Natalii znowu pomyliła kroki. Kręciła się w okół niego a ten udzielał jej bardzo szczegółowych rad. Matteo w ogóle jej nie zauważył jego wzrok był skierowany na Natalii. Kiedy dziewczyna myślała że już koniec Natalii prosiła o jeszcze jedną powtórkę. W pewnym momencie. Luna poczuła że dziewczyna doskonale wie o jej obecności na widowni. Od niechcenia zaczęła wykonywać najlepsze kombinacje udając że się poprawiła. Kiedy doszło do podnoszenia specjalnie źle ugięła nogę i upadła na Matteo. Serce Luny zamarło. Patrzyli sobie w oczy leżąc obok siebie. Po czym Natalii zbliżyła usta do ust Matteo i pocałowała go. Tego było dla Luny za dużo. Wybiegła z toru. A uśmiechnięta Natalii patrzyła za nią. Kiedy się odwróciła zobaczyła mrożący krew w żyłach wzrok Matteo. Wstał i podjechał do barierek. Natalii od niechcenia ruszyła za nim.
-Co to maiło być?
-Przepraszam myślałam że moment jest odpowiedni - zaczęła się kajać dziewczyna,
-Natalii jesteś świetną dziewczyną ale kocham Lunę i nie zrezygnuję z niej. Jeśli dalej mam z tobą ćwiczyć to nie rób sobie nadziei. Na dzisiaj koniec - pojechał w stronę szatni. 
Natalii obejrzała się na prawo i lewo po czym nie widząc nikogo wykonała perfekcyjny piruet Ambar i z wrednym uśmiechem ruszyła za Matteo do szatni.
***
Luna wybiegła przed Roller co chwilę oglądała się za siebie. Miała cień nadziei że Matteo zaraz z tam tąd wybiegnie. Niestety. Nic takiego się nie zdarzyło. Kiedy się odwróciła wpadła na kogoś. Z nim zdążyła zobaczyć twarz. zobaczyła silne mięśnie ramion które ją objęły. Potem dopiero zauważyła kto ją trzymał.
-Carlos?
-Tak to ja - uśmiechnął się do niej. Zobaczył oczywiście łzy, każdy by zauważył ale po co zdradzać się na początku.
-Dziękuję ci - odsunęła się od niego i już miała odchodzić kiedy chłopak złapał ją za rękę i odwrócił do siebie.
-Chyba należy mi się jakaś nagroda za uratowanie życia?
-Przepraszam nie mam teraz nastroju może innym razem - chłopak zastąpił jej drogę. 
-Coś się stało? - spojrzał na nią przenikliwie.
-Nic na prawdę muszę już iść - próbowała go wyminąć. Ale bardzo mocno przytrzymywał jej ręce.
-Poczekaj ....
-Zostaw ją !!! - Matteo podbiegł do dziewczyny i objął ją. Luna wzdrygnęła się pamiętając scenę która widziała nie całe dziesięć minut temu na torze. - Dlaczego ty nigdy nie rozumiesz słowa ,,nie" - Matteo spojrzał na Carlosa. Który odsunął się od Luny.
-Spokojnie nie mam nic do ciebie - spojrzał na dziewczynę - gdybyś znowu potrzebowała ratunku wiesz gdzie mnie znaleźć - uśmiechnął się i ruszył w stronę Rollera. 
Luna odepchnęła rękę Matteo. Łzy na szczęście przestały już lecieć. Chłopak patrzył na nią zmieszany. Nie wiedział że ona widziała wszystko inaczej na pewno od razu zaczął by przepraszać. 
-Dlaczego na mnie nie poczekałaś? 
-Chcę żebyś przestał trenować Natalii - powiedziała w prost a chłopaka na moment zatkało.
-Co tak nagle?
-Czekałam na ciebie - uderzyła go pięścią w pierś - byłam tam - kolejne uderzenie - widziałam jak ją całujesz - teraz popłynęły łzy a cała energia uszła z jej ciała. Najlepiej uklękła by teraz na ziemi gdyby nie to że Matteo złapał jej zwiniętą w pięść rękę. Patrzył na nią i domyślił się wszystkiego. Spuścił głowę. 
-Gaston miał rację. Jak zwykle - widać że w ogóle nie chciał tego przyznać. - Natalii trochę mnie omotała stałem się wielkim królem pawiem - zobaczył że Luna śmieje się przez łzy. - od teraz będziemy z nią trenować. 
-My? - zdziwiona dziewczyna spojrzała na Matteo.
-Tak my. Powiem jej żeby znalazła sobie jakiegoś partnera. Przepraszam cię - pocałował ją delikatnie ale z czułością.
-Jest jeszcze jedna osoba którą musisz przeprosić - Matteo zastanawiał się o kogo chodzi i nagle...
-Gaston?! - Luna kiwnęła głową - Nigdy w żuciu, przynajmniej nie teraz nadal jestem na niego zły.- 
Objął dziewczynę i po chwili zastanowienia powiedział.
-Zróbmy sobie krótkie wakacje zabiorę cię do pięknej miejscowości nie daleko mój ojciec ma tam znajomych. - uśmiechnął się do niej w oczekiwaniu na odpowiedź.
-A szkoła? Moi rodzice na pewno się nie zgodzą - Luna spuściła głowę z rezygnacją.
-Więc chodźmy jak najszybciej z nimi porozmawiać.
Śmiejąc się pobiegli w stronę domu Luny. Ktoś ich jednak obserwował przy wejściu do Rollera. ramię w ramię stali Natalii i Carlos. 
-Musimy znaleźć lepszy sposób - mruknęła dziewczyna 
-Zdecydowanie ....

środa, 26 października 2016

https://docs.google.com/forms/d/e/1FAIpQLSety2bIwBN1rKymeNOb7dbOEvb0_VDGAFFp5mDJymS2TSU8fA/viewform

Bardzo proszę zajrzyjcie do tego i zadajcie jakieś pytanie abym mogła udzielić porady jakie kolwiek, bo jeśli nie będę miała pytań dział mojej gazetki zostanie zamknięty i nie będę mogła tam pisać. Liczę na was i waszą kreatywność. Bowiem samej głupio jest pisać i pytania i odpowiedzi. Kocham was :*

sobota, 17 września 2016

Witajcie po długiej przerwie o to kolejny rozdział mam nadzieję że będzie się wam podobał miłego czytania :D 

-Luna?!
-Jestem tutaj mamo- uśmiechnęłam się do niej promiennie.
-Tak wcześnie?
-To ze względu na Open muszę się przygotować z Matteo-biegłam już w stronę drzwi kiedy nagle odwróciłam się i pocałowałam mamę w policzek- kocham cię.
Biegłam przez plac. Dobrze ze dzisiaj była sobota. Chciałam już zakładać rolki ale zobaczyłam Ambar wsiadającą do auta.
-Ambar!!- zatrzymała się a ja do niej podbiegłam- jedziesz może do Rollera?
Kiwnęła mi tylko głową.
-A mogę się zabrać z tobą bo zaraz się spóźnię.
Przewróciła oczami, ale pozwoliła mi się zabrać. Tylko dzięki niej się nie spóźniłam. Wbiegłam do Rollera szukając Matteo. Stał przy barze z jakąś dziewczyną. Śmiejąc się. Chyba nie powinnam być zazdrosna czy coś. Nie ufam Matteo na sto procent mu ufam to pewnie tylko koleżanka. Podeszłam do nich. Ale jakby byli w swoim świecie w ogóle nie zwracali na mnie uwagi.
-Hej!!
-O Luna- Matteo odwrócił się w moją stronę- pozwól że przedstawię ci Natalii. Właśnie się tu przeprowadziła.
Dziewczyna przytuliła mnie na powitanie.
-Bardzo się cieszę że mogę cię poznać.
Była moim zdaniem jakaś dziwna. Zachowywała się jak delfin z zębami rekina. Tej jej słodkości było, zdecydowanie za dużo.
-Matteo idziemy zaraz zaczną się pierwsze występy-pociągnęłam go za rękę.
-Tak, dzięki Natalii za towarzystwo.
                                                                                       ***
Ambar obserwowała całą sytuację z boku. Nie mogła się nadziwić że wpadła na taki świetny pomysł. Teraz jeszcze tylko Carlos musi zająć się Luną. A w tedy królowa toru znowu dostanie swój tron. Powoli ruszyła w stronę Natalii.
-Dobra robota i oby tak dalej.
-Ambar?!- Natalii aż podskoczyła kiedy usłyszała jej głos.
-A spodziewałaś się ducha? Po Openie poproś go o lekcje wrotek.
-Ale…
-Poproś go o to.
-Dobrze.
-Świetnie – Ambar zaczęła iść w stronę garderoby. Musiała jeszcze dopracować makijaż. Ciekawe jaki pomysł na Lunę ma Carlos. Z tą myślą zmierzała w stronę garderoby.
                                                                                       ***
-Witam was na pierwszym Openie w tym roku szkolnym. Pierwszymi osobami jakie zobaczycie na tej scenie to cudowny i jedyny król toru, Oraz dziewczyna która nigdy się nie poddaje, powitajcie gorącymi brawami Lunę i Matteo- Tamara zaczęła klaskać i zeszła ze sceny.
Z głośników poleciała muzyka. Matteo zaczął śpiewać. Złapał mnie za rękę i nie odrywał o de mnie wzroku. Bałam się tylko że będzie widać moje czerwone policzki. Odeszłam kawałek od niego i zaczęłam śpiewać swoją część piosenki. Na ostatnim Refrenie zbliżyliśmy się do siebie i trzymając za ręce patrzyliśmy w oczy. Było tak niebiańsko tylko ja i Matteo.
-Gratulacje kochani to było piękne- Tamara wbiegła z powrotem na scenę a ja nie zauważyłam nawet że piosenka się skończyła.
Ukłoniliśmy się z Matteo i zbiegając ze sceny zderzyliśmy się z jak zwykle perfekcyjną Ambar i tym nowym chłopakiem chyba Carlosem. Ambar w ogóle nie zwróciła na nas uwagi ale Carlos piorunował Matteo wzrokiem. Pociągnęłam Matteo za rękę w stronę stolika. Nie wiedząc jeszcze co oznacza ten przebiegły uśmiech Carlosa w moją stronę.
-Moi drodzy pora na drugi równie wspaniały występ tego wieczoru wiecznie błyszcząca jak gwiazda i chłopak który właśnie do nas wrócił powitajcie Ambar i Carlosa- Tamara znowu zbiegła ze sceny a z głośników poleciała zupełnie nie znana mi melodia. Ambar zaczęła śpiewać.
Świecę jak gwiazda więc idź za moim blaskiem. Ten blask niepowstrzymany przenika nawet grube ściany.
Spojrzałam niepewnie na Matteo.
-Nowa Piosenka?
Kiwnął tylko głową. Szybko musieli ją napisać. Carlos przecież przyjechał wczoraj. Więc mieli na to tylko jedną noc. To jest nie możliwe. Carlos zaczął śpiewać swoją część.
Kiedy widzę blask w twych oczach nie mogę się powstrzymać  chcę za nim podążać więc wskaż mi drogę.
Wolałam się nie odzywać ale przez cały czas czułam że patrzył na mnie. Jakby te słowa kierował do mnie. A czy nie powiedział że walczył z Matteo o Ambar. Teraz ma ją na scenie tak blisko i śpiewa do mnie. Nie musiało mi się tylko wydawać.  Nagle Ambar i Carlos złączyli swoje głosy w refrenie.
Jak nici ze złota i srebra jak gwiazdy tak odległe. Odnajdź mnie i wskaż mi drogę do siebie. Jak nici jasne i ciemne, jak galaktyki tak odległe odnajdziemy siebie.
Kiedy skończyli śpiewać dostali owację na stojąco. Nie dziwię się piosenka była fajna ze świetną melodią. O układzie chorograficznym nawet nie wspomnę. Zeszli ze sceny jeszcze dłuższą chwilę słyszeć za sobą brawa publiczności. Tamara zaczęła już zapowiadać następnych.
Nagle przy scenie zobaczyłam zdyszanych Pedra i Nicko. Powiedzieli coś Tamarze na ucho a ta uśmiechnęła się i kontynuowała. Kiedy mnie zobaczyli spojrzeli po sobie i podeszli.
-Luna czy wiesz  gdzie może być Simon?
-Nie a coś się stało? – Spojrzałam ze strachem na chłopaków.
-Nie możemy go znaleźć Tamara pozwoliła nam wystąpić jako ostatnim ale nie wiem czy zdążymy-Widać było że Nicko bardzo się denerwował. W końcu teraz można ich było nazwać na swój sposób gwiazdami.
-Matteo pójdę go poszukać ale wrócę- pocałowałam go w policzek i pobiegłam za chłopakami.
                                                                                      ***
-I co znaleźliście go?-właśnie rozmawiałam przez telefon z Pedro.
-Nie a ty?
-Ni…czekaj widzę go siedzi na ławce w parku zaraz go przyprowadzę-aż podskoczyłam z  radości.
-Luna pospiesz się proszę nie mamy zbyt wiele czasu.
Rozłączyła rozmowę i podbiegłam do Simona nie wyglądał na szczęśliwego.
-TY płakałeś?
Dopiero teraz na mnie spojrzał oczy miał czerwone na pewno musiał płakać. Tylko z jakiego powodu?
-Luna co ty tu robisz? –zaczął ocierać oczy rękawem.
-Lepsze pytanie co ty tu robisz? Masz zaraz występ.
-Lepiej żeby już przyzwyczajali się do grania be ze mnie- spojrzał na swoją gitarę jak na nóż który po mału wbija mu się w plecy.
-Co ty mówisz?
-Muszę wrócić do Cancum Luna, nie wiem na jak długo ale muszę. Dzwoniła koleżanka mojej mamy jest chora w szpitalu. Dobrze wiesz że nie mam nikogo po za nią- znowu zaczął płakać. Przytuliłam go.
-Simon ja to rozumiem i twoi przyjaciele też na pewno zrozumieją i poczekają na ciebie. Przecież nie jedziesz na wakacje tylko zająć się osobą którą kochasz. A teraz-skoczyłam szybko na nogi i podałam mu rękę- twoi fani czekają- zobaczyłam na jego twarzy uśmiech.
-Dzięki Luna- objął mnie a ja jego i tak szliśmy do samego Rollera na ostatni chwilowo występ Simona.
                                                                                           ***
-Dziękujemy że byliście z nami na Openie do zobaczenia na następnym. Kiedy Simon już wystąpił i właśnie rozmawiał z chłopakami . Zaczęłam się zastanawiać gdzie zniknął Matteo. Nigdzie go nie widziałam. Poszłam na wrotkowisko i w tedy zobaczyłam coś czego nie chciałam. Matteo jeździł z nową dziewczyną Natalii na wrotkach. Kiedy mnie zobaczył podjechał do mnie z uśmiechem którego nie dałam rady odwzajemnić.
-Matteo idziemy? Moja mama zaprosiła nas na kolacje. Potem myślałam że coś razem obejrzymy.
-Wybacz ale Natalii poprosiła mnie o lekcje i z tego jak jej to idzie wnioskuję że spędzę tu co najmniej dwie godziny.
-Rozumiem baw się dobrze.
Odjechał bez słowa wprost żeby złapać przewracającą się Natalii a potem razem z nią upaść. Jakoś nie mogłam na to patrzyć. Wybiegłam z tam tąd uderzając w Gastona.
-Coś się stało?
-Gdzie Nina – zaczęłam się rozglądać za przyjaciółką.
-Poszła do domu się uczyć a gdzie Matteo?-tym razem Gaston się rozglądał.
-Bawi się w nauczyciela idź może chociaż z tobą spędzi czas- pobiegłam dalej nie zważając na to ze Gaston mnie woła.
                                                                                    ***
-No to już chyba wiem o co jej chodziło- powiedział do siebie Gaston kiedy zobaczył swojego przyjaciela i Natalii.
Podjechał do nich. Matteo kiedy spojrzał na przyjaciela. Omal się wystraszył.
-Natalii pójdziesz kupić nam coś do picia mam sprawę do załatwienia z Gastonem- dziewczyna uśmiechnęła się do Matteo i koślawo pojechała w stronę baru.
Gaston stał jeszcze chwilę naprzeciwko Matteo. A potem nie myśląc nawet o tym co robi uderzył go w twarz. Matteo patrzył na przyjaciela z niedowierzaniem.
-Odbiło ci?- pewnie jutro będzie wyglądał jak panda z jednym podbitym okiem.
-Ja rozumiem stary wszystko ale masz Lunę a ona wybiegła stąd niemal płacząc.
-Powiedziałem jej że uczę Natalii.
-Natalii, Natalii, Natalii. Słyszysz siebie? Od kąd ją poznałeś jesteś jak zahipnotyzowany. Radzę ci uważaj bo stracisz Lunę.
-Nie twoja sprawa co robię i kiedy robię – Matteo powoli wstał z ziemi.
-Myślałem że jesteśmy przyjaciółmi i moje rady chodź trochę ciebie obchodzą.
-Błagam cię jestem królem toru mogę mieć na pęczki takich przyjaciół.
-Wiesz kim znowu jesteś pawiem. Puszysz się tu przed Natalii. Kiedy tak naprawdę powinieneś być z Luną. Jesteś pozerem –Gaston odjeżdżał w stronę wyjścia.
-Sam tego chciałeś już nie jesteś mój przyjacielem – krzyknął Matteo i z powrotem usiadł na ziemi.

Oczywiście wszystko słyszała Natalii. Wcale nie była z tego co zrobiła dumna ale musiała to ciągnąć dalej. Jeśli zamierza zostać taka jak Ambar musi robić wszystko co ta jej powie i obserwować ją….


niedziela, 4 września 2016

Obiecałam wam wczoraj dwa posty ale niestety pogoda nie pozwoliła mi dodać drugiego. Mówiłam też o 1400 wyświetleniach a już jest ponad 1700 :D Bardzo się cieszę że czytacie to co piszę i że wam się podoba. Zadziwia mnie też to że ta historia nie interesuje tylko ludzi z polski ale także mam dużo wejść z Niemiec i Kenii. Bardzo wam dziękuje :*Zapraszam do obserwowania mojego bloga. Zostawcie też komentarz pod tym postem. Bo chętnie się dowiem skąd jesteście. A około 17:00 dodam już następną część historii. Jeszcze raz dziękuję :* A jeżeli macie do mnie jakieś pytania zapraszam na mojego ask-a chętnie na nie odpowiem :*

sobota, 3 września 2016

Wybaczcie dwu dniową nieobecność ale po prostu nie miałam czasu przez rozpoczęcie dlatego dzisiaj ukarze się jeszcze jeden wpis w ramach przeprosin za moją nieobecność:D Miłego czytania. Następny wpis pojawi się na 1400 wyświetleniu. I dziękuję za to że czytacie tą historię :D


-Carlos co ty tu robisz? – Matteo dalej trzymał mnie za rękę nie byłam w stanie się od niego uwolnić. A nawet jeśli to musiałam przyznać się sama przed sobą że nie chciałam tego robić.
-Domyśl się przyjacielu twoi rodzice też ciągle się przeprowadzają, po prostu wróciłem na stare śmieci- posłał Matteo uśmiech- Gdzie Ambar?
-Nie wiem i jakoś mnie to nie interesuje już nie jesteśmy razem – Carlos na te słowa omal nie uderzył Matteo albo tak mi się tylko zdawało.
-Co takiego ?!
- To co słyszałeś – Matteo pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia.
Kompletnie nie wiedziałam co się dzieje. Patrzyłam na Matteo i nie mogłam odgadnąć co siedzi mu w głowie. Kiedy już mieliśmy wychodzić z Rollera wpadliśmy na Tamarę.
-Luna i Matteo jak dobrze że was widzę zapisaliście się już na Open?
-Jeszcze nie Tamaro – odpowiedziałam za Matteo. Jego twarz nadal nie wyglądała dobrze.  On sam nie wyglądał dobrze.
-No to się pospieszcie.
Kiedy Tamara zniknęła z naszej drogi. Znowu poczułam szarpnięcie. Matteo biegł do wyjścia. Kiedy tylko poczuł zapach świeżego powietrza odetchnął głęboko i spojrzał na mnie. Dalej nic nie mówił ale jego oczy wyrażały nieme ,,przepraszam”. Objęłam go a on mnie przytulił. Staliśmy tak parę minut. Czekałam aż Matteo się uspokoi i będzie w stanie opowiedzieć mi wszystko o tym całym Carlosie. Aby złagodzić trochę napiętą atmosferę zapytałam o jedyne co przyszło mi w  tedy do głowy.
-To co wystąpisz ze mną na Openie? – żadnej reakcji. Patrzył się tylko w przestrzeń za mną – mam cię błagać?
Odsunął się o de mnie i zobaczyłam na jego twarzy uśmiech. Zobaczyłam cień nadziei na to że wszystko już będzie w porządku.
-Zgoda ale mam warunek- spojrzałam na niego jakbym miała na czole narysowany wielki znak zapytania- zaśpiewasz ze mną Siento.
-A ta piosenka nie miała być dla wyjątkowej osoby?
-Luna – złapał mnie za ręce i spojrzał w oczy – Ta piosenka od początku była dla ciebie, ty jesteś wyjątkowa i nikt inny nie jest dla mnie bardziej wyjątkowy.
Przytuliłam go najmocniej jak mogłam. Czemu wcześniej się nie domyśliłam. Lepiej późno niż wcale.
-Zgoda!!
                                                                           ***
Kiedy Ambar podjechała do Rollera. Jazmin już czekała przed wejściem z jakąś dziewczyną.
,,To pewnie Natalii” – pomyślała. Chociaż nie chciała tego przed sobą przyznać Natalii była ładna. Długie brązowe włosy, ciemne oczy, jasna karnacja. Jakby Noc połączyła się z dniem i ją stworzyła.
Kiedy Ambar tylko wysiadła z auta Natalii od razu do niej podbiegła.
-Nie wierzę Ambar Smith czy mogę prosić o autograf? – zdziwiona Ambar spojrzała na kartkę a potem na Jazmin.
-Natalii pochodzi z Kolumbii, tam jej przyjaciele jak i ona są fanami ,,Stylu i Szyku” czyli tez twoimi i Matteo – wyjaśniła Jazmin.
-Oczywiście – Ambar podpisała kartkę. Podnosząc wzrok zobaczyła przytulających się Matteo i Lunę. Znowu oni. Wiecznie muszą jej psuć humor. Nagle wpadła na pomysł. Jeszcze nie wiedziała czy to się uda ale w jej głowie już rodził się kolejny plan pozbycia się Luny z jej życia.
-Natalii tak? – dziewczyna kiwnęła głową. Ambar objęła ją i poprowadziła do ławki- Mam dla ciebie pewne zadanie. Chciałabyś zostać dziewczyną Matteo Balsano?
Dziewczynie omal oczy nie wyszły na wierzch. Patrzyła oniemiała na swoją, można powiedzieć idolkę i nie mogła uwierzyć w to co ta powiedziała.
-Ale on chyba ma już dziewczynę.
-Ma dziewczynę a nie żonę. Dla Ambar Smith nie ma rzeczy nie do załatwienia. Odgarnęła włosy do tyłu i razem z Jazmin ruszyła w stronę Rollera. Nie odwróciła się żeby zobaczyć czy Natalii idzie za nimi. Bo była pewna że szła. Jeśli jest prawdziwą fanką zrobi dla niej wszystko a to jej bardzo pomoże.
                                                                            ***
-Pedro jeden koktajl – Ambar usiadła przy stoliku z Jazmin i Natalii chcąc dalej kontynuować przygotowania do planu. Ale niestety ktoś jej przerwał.
-Jak zwykle piękna Ambar – odwróciła się i w tedy zobaczyła..
-Carlos?!
-Tak to ja – pocałował ją w rękę nie spuszczając z niej wzroku.  Spojrzał na pozostałe dziewczyny. Które patrzyły na niego z zachwytem – możemy porozmawiać.
-Zostawcie nas – po chwili nikogo już obok nich nie było. Pedro tylko przyniósł zamówiony wcześniej koktajl.
-Co u ciebie piękna?
-Jak zwykle jestem królową ,ale bardziej interesuje mnie co ty tu robisz?
-Rodzice znowu się tu przeprowadzili. Spotkałem Matteo to prawda że nie jesteście już razem? – Ambar spuściła głowę. Z jednej strony było jej przykro. Ale z drugiej chciała zemsty za to co spotkało ją przez Matteo.
-Tak to prawda. Cieszę się że jesteś, możesz mi się przydać – złapała go za rękę a Carlos tylko się uśmiechnął.
-Zamieniam się w słuch.
-Pomożesz mi rozdzielić Matteo i jego nową dziewczynę – Carlos spojrzał na Ambar podejrzliwie. Ale cóż zawsze kochał ją nie tylko za wygląd. Przebiegłość chodziła w parze z jej całą osobą. Patrzyli na siebie tak przez chwilę. W końcu Carlos się odezwał.
-Zrobię dla ciebie wszystko, jeśli wystąpisz ze mną na Openie.
Ambar zamurowało.
                                                                            ***
Sharon jeszcze nie wyszła ze szpitala. Przed chwilą zadzwoniła po Reya. Teraz patrzyła się w okno odliczając minuty. Nagle ktoś zapukał w drzwi, potem zobaczyła Reya. Zawsze był jej pomocny. Oby i tym razem też się na coś zdał.
-Czy coś się stało pani Sharon?
-Nic konkretnego, postanowiłam jedynie co zrobić z Sol i jej rodziną.
-Słucham?
-Masz ich odesłać z powrotem do Cancum lub do jakiego kolwiek innego miejsca. Po prostu nie chce ich tu widzieć czy wyrażam się jasno? – Spojrzała na niego wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu.
-Obawiam się że nie da się tego załatwić tak w jedne dzień, ludzie staną się podejrzliwi.
-Rób co musisz, byle jak najszybciej- znowu odwróciła się do okna.
-Zrozumiałem pani Sharon- Rey wyszedł za drzwiami jeszcze długo myślał o sprawie Sol. Wiedział że to trudny temat. Teraz musi wymyślić coś aby pani Sharon. Była z niego zadowolona. A co najważniejsze aby inni nie nabrali podejrzeń. Przeczesał włosy ręką i ruszył w  stronę winy. Przed nim stało naprawdę ciężkie a wręcz niewykonalne zadanie.
                                                                           
***
-Gdzie Luna? – Gaston czekał na kolegę na wrotkowisku.
-Odprowadziłem ją do domu a Nina? – Matteo rozglądał się za dziewczyną przyjaciela.
-Tata zabrał ją na obiad. A Carlos?
Matteo znowu spiął się jak struna. Najlepiej zapomniałby o tym człowieku. Szczerze mówiąc już tak zrobił ale ten nagle się pojawił i nie wygląda na to aby miał szybko odejść.
-Nie chcę o tym rozmawiać.
-Powiedziałeś Lunie?
-A co jej miałem powiedzieć? – Matteo krzyknął tak głośno że połowa wrotkarzy na nich spojrzała. Kiedy to zauważył zbliżył się do przyjaciela i już o wiele ciszej dodał. – Miałem jej powiedzieć że Carlos zawsze zdobywa co chce. Ze ukradł mi każdą dziewczynę. Co ? to jej miałem powiedzieć?
-Było by lepiej gdyby wiedziała co jeśli spróbuje tego znowu?
-Luna ma się o tym nie dowiedzieć jasne? – Matteo szarpnął kolegę za ramię a ten tylko pokiwał głową twierdząco.- Mam nadzieję że…
-Uwaga !!!!!!!!!!
Za nim Matteo zdążył wykonać jakikolwiek ruch leżał już na ziemi. A na nim leżała dziewczyna. Bardzo ładna dziewczyna. Pomógł jej wstać i już nie zwracając uwagi na przyjaciela. Podjechał z nią ostrożnie do barierek.
-Nic ci się nie stało?
-Nie dziękuję, i przepraszam ze na ciebie wpadłam dopiero się uczę- uśmiechnęła się do niego.
-Nic nie szkodzi nazywam się Matteo i gdybyś potrzebowała lekcji jestem do twoich usług- podał jej rękę na powitanie.
Dziewczyna zaśmiała się i podała mu rękę.

-Na pewno skorzystam. Jestem Natalii.


środa, 31 sierpnia 2016

Miłego czytania :D

-Matteo?! - stałam oniemiała, nic innego nie przechodziło mi przez usta a on tylko głupio się szczerzył.
-Powtarzasz to już 15 raz.
-Bo dalej nie mogę uwierzyć- stałam tam trzymając go za ręce.
To był Matteo, on naprawdę tu był. Chyba do jutra w to nie uwierzę. Teraz wszystko jakby przestało istnieć nic nie miało dla mnie znaczenia. Tylko to że on tu był. Spojrzał na mnie a ja omal się nie rozpuściłam.
-Idziemy?
-najpierw powiedz mi co tu robisz? - odsunęłam się od niego i spojrzałam podejrzliwie.
-Wróciłem. Ale pewna Kelnereczka cały czas mi uciekała- na jego twarzy w tej chwili malowało się coś dziwnego. Coś czego nigdy wcześniej nie zauważyłam. Spojrzałam na niego jakby wyrósł mi nad głową wielki znak zapytania- Widziałem cię z Simonem.
-Matteo jesteś zazdrosny- odwrócił się jakbym obraziła go tym słowami.
Ale mnie to tylko bawiło. Z uśmiechem złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę Rollera. W tedy coś mi się przypomniało. Moja radość jakby nagle ustała.
-Dlaczego się nie odzywałeś? Gaston wiedział?
Zobaczyłam jego spojrzenie i w tedy wszystko było dla mnie jasne oczywiście że Gaston wiedział. Musiał wiedzieć od początku co planuje Matteo. W końcu byli najlepszymi przyjaciółmi. Przypomniałam sobie też o spotkaniu z Tamarą. Zamiast Tamary pewnie miał się tu pojawić Matteo. Ale Simon zjawił się wcześniej. Teraz wszystko się zgadzało. Podparłam się rękoma pod boki i gapiłam się na niego czekając na jakiś cień wyjaśnień.
-Więc tak chciałem ci zrobić niespodziankę - znowu ten uśmiech ale tym razem nie ma szans aby mnie nim przekonał. Chyba to zauważył bo podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy- Luna chciałem sie odezwać ale myślałem że nasze spotkanie twarzą, w twarz będzie bardziej satysfakcjonujące i nie myliłem się a co do Gastona to tak wiedział. Niestety kiedy zobaczyłem cie z Simonem, myślałem że jest już za późno ale w tedy Nina..
-Nina?! - cofnęłam się jak oparzona.
Moja najlepsza przyjaciółka wiedziała i nic mi nie powiedziała. No to będzie się gęsto tłumaczyć.
-Czekaj Nina dowiedziała się wczoraj nie miej do niej żalu.
Patrzyłam na niego nie pewna co zrobić. W końcu zdecydowałam.
-Chodźmy za nim jeszcze bardziej się na ciebie denerwuję - Złapał mnie za rękę i razem ruszyliśmy w stronę Rollera.
                                             ***
Ambar właśnie odebrała telefon znowu dzwoniła Jazmin. Miała już jej po mału dosyć. Ale ktoś musiał zajmować się brudną robotą. A Jazmin była do tego idealna taka głupiutka. Mogła jej powiedzieć wszystko, no prawie wszystko bo Jazmin nie umie trzymać języka za zębami. Ale oprócz tego małego defektu dawała radę.
-Posłuchaj mnie kolor zielony jest totalnie nie modny - znowu moda Jazmin nie potrafiła gadać o niczym innym- a ja właśnie kupiłam nową zieloną torebkę.
-Jazmin tylko po to do mnie dzwonisz? - Ambar właśnie weszła do domu i kierowała się w stronę pokoju.
-Jeszcze jedno pojawiła się w Blake nowa dziewczyna - Ambar stanęła jak wryta czyżby kolejna rywalka?- ponoć kiedyś była sławna ma na imię Natalii i zaprosiłam ją po szkole do Rollera. Bardzo chciała by cie poznać jest twoją fanką.
Nie podlegało wątpliwości że każdy jest jej fanem. Ale ta Natalii chyba zacznie jej przeszkadzać.
-Spotkamy się przed Rollerem za godzinę lepiej żebyś tam była- rozłączyła się za nim Jazmin zdołała cokolwiek powiedzieć.
Interesowała ją ta nowa dziewczyna. Moze być użyteczna. Tylko jak? Pytania i pytania cały czas pytania. Skierowała się do swojego pokoju a po 45 min szykowania zadzwoniła po kierowcę. Zaraz zobaczy kim jest ta Natalii.
                                            ***
Kiedy z Matteo weszliśmy objęci do Rollera oczywiście nie odbyło się bez powitań. Każdy przytulał Matteo i radośnie się śmiał. Kiedy czas na powitania już minął. Zobaczyliśmy śmiejących się Ninę i Gastona. Pociągnęłam Matteo za rękę w tamtą stronę ale on jakby się przed tym wzbraniał. W końcu jakoś go tam zaciągnęła.
-No nareszcie - Gaston dalej się śmiał- myślałem że wasze spotkanie już nigdy nie nastąpi.
Oparłam ręce na stole i spojrzałam z groźna miną na Gastona. Jego uśmiech od razu zniknął.
-Dziękuję moim przyjaciołom za powiedzenie mi prawdy- spojrzeli po sobie i spuścili głowy.
-Wiedziałem że tak będzie dlatego nie chciałem podchodzić - Matteo spojrzał na mnie wzrokiem który mówił ,,odpuść".
Ale teraz mnie to wszystko tylko bawiło. Nie mówiłam tego wcale na serio nie mogłabym się na nich obrazić. Przytuliłam ich mocno i teraz cala nasza czwórka zaczęła sie śmiać.
-aaaaaaaaaaa!!! - pisk Jazmin jeszcze długo będzie dźwięczał mi w uszach.
Odwróciłam sie w stronę ktora wskazała i zobaczyłam wysokiego, czarnego chłopaka. Umięśniony pełen zżycia. Ale widziałam go pierwszy raz. Poczułam na mojej ręce mocny ucisk Matteo a jego spięte mięsnie mi sie nie podobały. Nieznajomy powoli zbliżał sie w nasza stronę. Kiedy stanął przed Matteo myślałam ze zaraz eksploduje.
-Co tutaj robisz?
-Wiesz jak to jest z rodzicami dyplomatami przeprowadzka- Nieznajomy objął Matteo ręką a Gaston stanął za nim.

-Och przepraszam ze sie nie przedstawiłem jestem Carlos, główny rywal Matteo na wrotkach i o serce Ambar - złapał mnie za rękę i kłaniając sie ucałował ja. Spojrzałam niepewnie na Nine ktora byla w pełnym szoku podobnie jak ja...


wtorek, 30 sierpnia 2016

Wybaczcie z tamtym postem coś nie wyszło mam nadzieję że z tym będzie lepiej. Miłego czytania. :*

Znowu ten sam sen. Siedzę na ławce w parku. Obok mnie przechodzą ludzie. Nagle za mną staje jakiś cień. Dotyka moich ramion. Próbuję się odwrócić i w tedy słyszę...
-Luna! - budzik nazywający się ,,moja mama".
Otworzyłam zaspane oczy i spojrzałam na pokój. Zero jakichkolwiek zmian. Spojrzałam na mamę. Trzymała właśnie mój uprasowany mundurek. Jedno oko poleciało w stronę zegarka i dopiero w tedy zauważyłam godzinę. No to kiepsko Ambar będzie wściekła. Jak zwykle Luna Valente musi się spóźnić i to jeszcze w pierwszy dzień szkoły. Pobiegłam do łazienki bez większego zachwytu upięłam włosy. Przeprałam się na tyle szybko na ile mogłam i pognałam na dol. Łapiąc po drodze kanapkę która zostawiła mi mama. W kuchni ucałowałam ja jeszcze na do widzenia i wybiegłam przed dom. Tak jak myślałam obok samochodu stała zdenerwowana  Ambar. Rozmawiała przez telefon. Prawdopodobnie z Jazmin. Bo niestety Delfi już nie należała do ich klubu. Kolegowały się ale to nie było już to. Teraz Delfi więcej czasu poświęcała Pedro. Chyba naprawdę się w sobie zakochali. Ambar skończyła rozmawiać a  w tedy obie szybko wskoczyłyśmy na tył auta. Droga do szkoły zajęła mniej niż 15 min. Pod szkoła. Zauważyłam Ninę.
-Jak zwykle..
-Tak, tak spóźniona- nie dałam jej dokończyć.
Złapałam ja za rękę i razem pognałyśmy w stronę klasy. Nauczycielki na szczęście jeszcze nie było, zajęłyśmy miejsce. To samo co rok temu. Jakoś nie czułam żadnej zmiany. Jedynie odczuwałam brak Matteo. Nie wiedzieć kiedy lekcja pierwsza dobiegła końca i usłyszałam tak upragniony dzwonek. Wyszłam z Nina na korytarz. Dzisiaj miała chyba dobry dzień bo cały czas sie uśmiechała.
-Cos sie stało?
-Nie wszystko w porządku- odwróciła głowę w kierunku schodów jakby na cos czekając, pewnie na Gastona.
-Nina znowu śniłam o Matteo.
Nina spojrzała na mnie swoim przenikliwym wzrokiem.
-Znaczy to mógł być Matteo bo widziałam tylko cień. Nie słyszałam tez głosu.
-Luna musze ci cos po..- znowu nie dano jej dokończyć tym razem byla to Ambar biegła ze schodów z prędkością błyskawicy.
Pierwszy raz widziałam żeby miała tak zatroskana minę.
-Lunita!!! Twój ojciec i moja matka chrzestna mieli wypadku jedziemy do szpitala samochód juz czeka- po usłyszeniu ,,mieli wypadek" stanęłam jak wryta, czułam ze Ambar szarpie mnie za rękę ale nie zwracałam na to uwagi. Dopiero po chwili kiedy Nina do mnie przemówiła jakbym sie obudziła.
-Luna idź !!
Pobiegłam za Ambar. Samochód rzeczywiście juz czekał. Wsiadłyśmy do niego. Ambar co chwile spoglądała na zegarek. A zaraz potem ponaglała kierowcę do szybszej jazdy. Widać było po niej ze bardzo sie przejmuje. Jednak prawda byla taka ze pani Sharon to opiekuna Ambar i jej krewna. Nie mówiąc juz o moim ojcu. Sama ponaglałabym kierowcę gdybym mogła. Kiedy dojechałyśmy przed szpital. Ambar wyskoczyła z samochodu jak burza. Za nim do niej dobiegłam rozmawiała z pielęgniarka.
-Sharon Benson pokój, 210 Miguel Valente pokój 213.
Za nim zdarzyłam sie obejrzeć juz byla przy windzie. Wjechałyśmy na górę a ja od razu skierowałam sie do pokoju 213. Tata leżał na lóżku na szczęście przytomny. Mama siedziała obok niego uśmiechnięta. Czyli znaczyło to tyle ze nic poważnego sie nie stało. Podeszłam do lóżka i złapałam ojca za rękę. Mama objęła mnie od tylu.
-Tato jak sie czujesz?
-Nic mi nie jest parę siniaków jutro prawdopodobnie wyjdę- uśmiechnął sie do mnie i ścisnął moja rękę.
-Bardzo sie cieszę- przytuliłam sie do niego a on do mnie to byla piękna scena rodzinna.
                                               ***
Ambar o mały włos nie wpadła by w drzwiach na Reya który właśnie wychodził od pani Sharon.
-Co sie stało?
-Pani Sharon nic nie jest- kiedy nie chciał sie odsunąć Ambar omal nie wyszła z siebie.
-Chce ja zobaczyć.
-To wykluczone pani Sharon powiedziała, ze nikt ma jej nie przeszkadzać.
Rey powoli zaczął odchodzić. A Ambar gapiła sie w zamknięte białe drzwi. Znowu nawet teraz kiedy tak sie martwiła została sama. Ani słowa. Nic. Nigdy nie zaznała prawdziwego rodzinnego ciepła. Rodzice ja olewali. A Matka chrzestna martwiła sie o wszystkich tylko nie o nią. Nie ważne co by zrobiła jak najlepsza by byla to wciąż za mało. Z ciekawości zajrzała do pokoju 213. Zobaczyła rodzinne Valente tak kochająca sie i tuląca do siebie. Chodź nie chciała sie do tego przyznać ona tez tego pragnęła. Ale nigdy nie będzie tego miała. Kiedyś myślała ze zazna tego z Matteo ale było to złudne uczucie. Zjechała winda na dół i odmachała kierowcy aby odjechał. Jedyne na co miała teraz ochotę to długi spacer do domu. Spojrzała jeszcze raz na szpital i powoli ruszyła w kierunku miasta.
                                               ***
-Nina!!- Gaston właśnie schodził po schodach z Matteo. Pomachał jej a ona od razu sie uśmiechnęła. Matteo natomiast rozglądał sie wokół w poszukiwaniu Luny. Kiedy jej nie znalazł zmartwiony zapytał Niny.
-Gdzie jest Luna?
-Pojechała do szpitala jej ojciec i pani Sharon mieli ponoć jakiś wypadek- Kiedy Matteo usłyszał szpital spiął sie strasznie dopiero kiedy zrozumiał ze Lunie nic nie jest wziął głęboki oddech i oparł sie o ścianę. Jeśli dobrze myślał Luna nie wróci dzisiaj do szkoły wiec aby sie z nią spotkać musi udać sie jej na przeciw. Ruszył w kierunku drzwi kiedy usłyszał za sobą glos Gastona.
-Dokąd sie wybierasz?
-Jeśli Luna nie chce wyjść mi na przeciw ja wyjdę jej do zobaczenia później w Rollerze.
Nina i Gaston spojrzeli na siebie z podobnym zdziwieniem.
-Pasują do siebie - powiedzieli razem i zaczęli sie śmiać.
Gaston objął Nine i mocno przytulił stali tak do końca przerwy uśmiechając sie do siebie

                                             ***
Wyszłam ze szpitala. Oczywiście samochodu juz nie było. Nie było co liczyć na to ze Ambar na mnie poczeka. Ruszyłam wiec do domu na piechotę. Miasto wydawało sie tętnic życiem. Podobnie jak park przez który przechodziłam. Mama została w szpitalu. Wiec postanowiłam zajrzeć jeszcze do Rollera. Za nim jednak to nastąpiło usiadłam na ławce i patrzyłam na przechodzących ludzi. Jedni byli uśmiechnięci, inni smutni jeszcze inni zdenerwowani. Każdy gdzieś sie spieszył. Spojrzałam przed siebie i w tedy słońce zasłonił mi czyjś cień. Czyżby to znowu był sen? Cień stawała sie coraz większy. Stanął za mna. Czułam obecność tej osoby ale nie wiedziałam kto to. Pewnie zaraz znowu sie obudzę. Ktos dotknął moich ramion i wtedy usłyszałam ta melodie, te słowa tak znajome. Ale jednak tak odlegle.
-Yo soy lo que siento Te miro y espero Dame solo un poco de paz Buscando en mi te encuentro Quiero sentir lo que hay mas alla - znała ten glos. Matteo. Od razu sobie o nim przypomniałam .
Ale wiedziałam ze jeśli spróbuje sie odwrócić to zaraz sie obudzę. Jednak on dalej tam był a ja sie nie budziłam. Postanowiłam wiec zaryzykować. Powoli odwróciłam sie i zobaczyłam jego. Podał mi rękę i juz za chwile staliśmy naprzeciwko siebie.
-Nie chce sie obudzić - powiedziałam do siebie.
-Kelnereczko sadzisz ze to sen?
-O tak na pewno. Jesteś tysiące kilometrów z tąd. Tak w ogóle powinnam być na ciebie wściekła.
Za nim zdarzyłam cokolwiek zrobic. Objął mnie i przytulił. Patrzyłam na niego. próbowałam zapamiętać każdy rys jego twarzy. Z prędkością światła zbliżył swoje usta do moich. Nie miałam nawet czasu żeby zamknąć oczy. Ten pocałunek był tak słodki i ciepły że chciałam aby trwał wiecznie. W końcu odsunął sie o de mnie. To nie mógł być sen. Nie tak rzeczywisty.
-Dalej uważasz ze śnisz?
-Matteo?! - spojrzałam na niego oniemiała i przez dobre 10 min nie mogłam z siebie wydusić żadnego słowa.


poniedziałek, 29 sierpnia 2016

W nowym sezonie pojawi się nowa postać Ada, która trochę namiesza miedzy naszymi bohaterami. Zagra ją prawdopodobnie. Ta dziewczyna. 
Nie ma osoby która oglądała Violettę a jej nie kojarzy. Grała tam bowiem Camilę przyjaciółkę Violetty. Jest ona też dziewczyną Ruggero (Matteo) w prawdziwym życiu. Znamy też potwierdzenie co do roli tej postaci w serialu. Najprawdopodobniej będzie ona z Matteo. Co oczywiście wprowadzi wiele zawirowań w naszym kochanym Lutteo. Ale Matteo w końcu dowie się, że Ada była manipulowana przez Ambar, bedzie bardzo zły i będzie mu żal że zostawił Lunę. Prawda najprawdopodobniej wyjdzie na jaw na końcu drugiego sezonu, jak to było w  przypadku Violetty i Diego. Ale na początku możemy na pewno liczyć na owocne spotkanie Lutteo i to, że przez jakiś czas będą razem. Producenci już ogłosili że planują 3 sezony i film jak to w przypadku Violetty, zobaczymy jednak jak będzie bo do drugiego sezonu jeszcze sporo czasu, nie mówiąc już o końcówce całej serii.
Jak obiecałam tak jest :D wyczekany. Proszę bardzo :D Do usłyszenia jutro w nowym rozdziale. Jeśli macie pytania kierujcie je na ask-a chętnie na wszystkie odpowiem. Miłego czytania :D

Park wydawał się teraz taki zatłoczony, jeszcze trochę i będę musiała wracać do domu. Mama pewnie już się denerwuje. Dalej nie wiem o co chodziło z Tamarą. Jeszcze dwa dni i rozpoczęcie roku. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, usiadłam na ławce. Patrzyłam na przechodzące obok mnie pary. Trzymały się za ręce. Wyglądały na bardzo szczęśliwe. Uśmiechali się do siebie i patrzyli na siebie, jakby nikt inny dla nich nie istniał.
-Que mas lo que siento es diferente si tu estas no me importa lo que tienes para dar en tus ojos puedo estar si me miras no resistas a hablar, tal vez mi otra mitad-śpiewałam sobie chwilę refren najlepszej piosenki, który tak długo siedział mi w głowie.Rozejrzałam się w okół robiło się coraz ciemniej. Chciałam wstać i w tedy poczułam na policzkach coś zimnego, to były łzy. Moje łzy. Już dawno nie płakałam za Matteo, ale kiedy tylko słyszałam tą piosenkę wszystko wracało. Wytarłam oczy rękawem i z daleka zobaczyłam Simona.
-Simon!!!- zauważył mnie i od razu podjechał, uśmiechając się od ucha do ucha- co chciała Tamara?
-Zbliża się kolejny Open i konkurs. Luna ty płakałaś?
-Co? ja? nie... - odwróciłam głowę.Byłam zaskoczona tym że był w stanie zauważyć coś tak nieistotnego.
-Znam cie co się stało? - Spojrzałam na niego, ale nie musiałam nic mówić- znowu Matteo? Och Luna - objął mnie i delikatnie przytulił. Staliśmy tak chwilę a kiedy, znowu na niego spojrzałam jakby wszystkie smutki odeszły.
-Dziękuję Simon jesteś najlepszym przyjacielem - Uśmiechnęłam się do niego, ale nie było już to ten sam promienny uśmiech jak kiedyś.
-To może wystąpisz z najlepszym przyjacielem na Open? - Patrzył na mnie z takim entuzjazmem, ale nie mogłam.
-Wiesz co tym razem wolę być na widowni. Masz przecież zespół nie możesz ich zawieść.
-No dobrze to pozwól się chociaż odprowadzić do domu - skłonił się prze de mną i podał mi rękę.
-Z wielką przyjemnością- przejechaliśmy może parę metrów kiedy poczułam ze czegoś mi brakuje.
-Wisiorek.
-Ehh Luna znowu? Zobaczę na ławce.- Simon odjechał. Robiło się co raz ciemniej i zimniej.
-I co znalazłeś?
-Tak był tam. Proszę bardzo - odsłoniłam swoje włosy a on zapiął mi wisiorek i pognaliśmy w stronę domu. Śmiejąc się, on jak zawsze ja pierwszy raz od dawna, chociaż wciąż czułam gorzki smak łez. Tęskniłam za Matteo bardzo. Simon był przyjacielem. Niestety nie widziałam tu niczego więcej. On chyba też w końcu się do tego przyzwyczaił. Znowu staliśmy się takimi przyjaciółmi jak w Cancum. Nie było miedzy nami już żadnych nieporozumień i dobrze wiedzieliśmy, ze możemy sobie powiedzieć wszystko. Droga do domu jak zwykle nie zajęła dużo czasu. Rozstałam się z Simonem pod bramą mocno go przytulając. Uśmiechnęłam się ostatni raz na pożegnanie, ale kiedy dojechałam do drzwi uśmiech zmienił się w smutek. Rodzice czekali na mnie zdenerwowani.
-Luna gdzie byłaś?
-Przepraszam jeździłam i straciłam poczucie czasu. Potem spotkałam Simona i on mnie odprowadził.
-Żeby się to już więcej nie powtórzyło. A teraz idź spać na pewno jesteś wykończona.
Podbiegłam do rodziców i ucałowałam ich na dobranoc.
-Dobranoc Mamo i tato.
-Dobranoc Kochanie.
                                                                        ***
Sharon Benson i Rey przyglądali się tej scenie miłości pomiędzy rodzicami a dzieckiem. Kiedy wracali do salonu. Sharon zadała to samo pytanie jakie zadawała od paru dni.
-Jestes pewny że Sol to Luna? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć Rey.
-Pani Sharon mogę panią zapewnić że nie ma żadnych wątpliwości że to Sol. Najwyraźniej Miguel i Monica nie wiedzą nic o jej biologicznej rodzinie.
-Co powinniśmy zrobić - kobieta usiadła na kanapie. Była wyczerpana tymi wszystkimi rewelacjami. A do tego jeszcze Ambar zaczęła wścibiać nos w nie swoje sprawy. Jeszcze tego brakuje żeby ona dowiedziała się wszystkiego.
-Przemyślmy jeszcze raz proszę pani czy wszystko wyjawić, to może być cios dla niej jak i dla innych a szczególnie dla panienki Ambar, wiadomo jak te dziewczyny się nie lubią nawet w tej rezydencji - Rey stał nie wzruszony obok kominka.
-Masz rację pójdę się położyć gdyby coś się stało zawołam cie.
-Oczywiście - Rey odszedł. A Sharon myślała. Jeszcze nie była gotowa aby sama zaakceptować prawdę o Sol. A co dopiero dzielić się nią z innymi osobami. Na wszystko musi przyjść czas. Nie ma co tego ponaglać. Z ta myślą poszła do swojego pokoju spać.
                                                                         ***

-Nina gdybym mógł to bym ci powiedział zrozum mnie - Nina spojrzała na Gastona i delikatnie dotknęła jego policzka.
-Rozumiem ale nie ukrywaj prze de mną już niczego dobrze?
-Zgoda- uśmiechnął się i w tym momencie zadzwonił telefon.
-Matteo?
-Tak. Ciekawe o co chodzi? - Gatson odebrał telefon.
-Słucham cię przyjacielu- Z każdą wypowiedzią Matteo, oczy Gastona robiły się większe.
-Co się stało?- Nina zaczęła się martwić nie tyle o Matteo a o swoją przyjaciółkę. Gaston oderwał telefon od ucha i włączył coś w telefonie, po chwili i ona słyszała co mówił Matteo.
-Widziałem na własne oczy jak tuliła się do Simona. Nie chciałem im przeszkadzać. Może lepiej jeśli Luna nie dowie się że wróciłem- Nina i Gatson spojrzeli po sobie. W końcu Nina zabrała mu telefon i zaczęła mówić.
-Matteo tu Nina słuchaj mnie. Kiedy wyjechałeś Simon zbliżył się do Luny ale tylko jako przyjaciel. Nic miedzy nimi nie ma. Jeśli jutro nie porozmawiasz z Luną to...-spojrzała  na Gastona mówiąc bezgłośnie ,,przepraszam"- ja jej wszystko powiem i mogę ci obiecać, że kiedy dowie się od kogoś innego nie będzie już chciała z tobą rozmawiać - w słuchawce nastała pełna napięcia cisza. Gaston i Nina spoglądali tylko na siebie nerwowo.
-Zgoda porozmawiam z nią jutro. Mam nadzieje ze się uda. Pozdrów Gastona, Felicity.
-Ja nie...zresztą nieważne- uśmiechnęła się i rozłączyła rozmowę.
-Odprowadzę cie do domu po tych atrakcjach- Gaston objął Ninę i razem ruszyli w stronę domu dziewczyny. Nina szła wtulona w niego,
dalej martwiąc się o przyjaciółkę.

Dalsza część rozdziału ukarze się na koniec dnia abyście mieli na co czekać :D
Teraz chcę wam pokazać piosenkę którą słucham od wczoraj na okrągło <333333
Jeśli macie jakieś pytania co do nowych rozdziałów albo spoilerów z drugiego sezonu lub innych rzeczy na temat Soy Luny. Zapraszam na mojego aska http://ask.fm/LutteoNaZawsze.  
Do usłyszenia :D
Dzisiaj dodam jeszcze jednego :);

Ostatnio na drugim końcu miasta zbudowano świetny tor dla wrotkarzy, na świeżym powietrzu. To właśnie tam udał się Gaston po wyjściu z Rollera. Ciężko mu było nie mówić nic Ninie, ale zawsze dotrzymywał słowa danego przyjaciołom. Zatrzymał się widząc grupkę tańczących wrotkarzy.Wśród których zobaczył Matteo. Była to spektakularna praca stóp i wielu trików. Po przerwanym występie wrotkarze dostali wiele braw. Gaston podjechał do swojego przyjaciela.
-Nie chciałeś się czasem ukrywać?
-Ciebie tez milo widzieć- dwóch chłopaków rzuciło się sobie w ramiona.
-Myślałam że spotkanie z Luną zajmie ci trochę więcej czasu- uśmiechnął się i szturchnął przyjaciela w ramie, ale nagle zobaczył że ten na wspomnienie Luny tylko posmutniał- co się stało?
-Ktoś mnie ubiegł- Matteo lekko się uśmiechnął - widziałem jak gadała z Simonem i trzymała go za rękę, chyba znowu przegrywam z gitarzystą.
-A co dziwisz się? Nie odzywasz się do niej dwa tygodnie i myślisz ze przyjmie cie z otwartymi ramionami?-Matteo omal nie zjadł Gastona wzrokiem, kiedy ten to powiedział.
-Chyba niepotrzebnie zawracałem sobie głowę z powrotem tutaj.
-Słuchaj mnie jesteś idiotą - Matteo zaskoczony spojrzał na Gastona, który walnął go wcale nie tak lekko w ramię- Od twojego wyjazdu mówi tylko o tobie. Od Niny wiem że nie je, czasami wręcz nie śpi. A jak śpi to śni o tobie.
-Ale...ja...widziałem...- Matteo był tak zaskoczony słowami przyjaciela ze nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa.
-To źle widziałeś najprawdopodobniej Luna jest w Rollerze, jedz do niej i w końcu weź się w garść.
-Dzięki- Matto złapał kask, który przed chwila zdjął i pognał jak wiatr w stronę Rollera. Gaston stal jeszcze chwile z uśmiechem na twarzy i potem sam o wiele wolniej ruszył w tamta stronę, aby zobaczyć się z Nina.
                                                                                ***
Nina wyszła przed Roller, aby zaczerpnąć świeżego powietrza.Zastanawiała się dokąd mogła pojechać znowu Luna. Ruszyła w stronę parku. Ale nigdzie nie mogła jej zobaczyć. Trzymała w ręce wisiorek Luny z księżycem, który ta oczywiście znowu zgubiła. Westchnęła i miała już iść do domu, kiedy z nad przeciwka nadjechał niezbyt rozgarnięty wrotkarz. Był bardzo rozpędzony i jechał wprost na nią. Wiedziała że nie zdąży się uchylić. On jechał jakby w ogóle nie zwracał na nią uwagi. Spojrzała na prawo potem na lewo w końcu uskoczyła,  w ostatnim momencie przewracając się na trawę. Powoli wstała i otrzepała spódniczkę którą miała na sobie. Kiedy spojrzała do góry zauważyła że wrotkarz zbliża się do niej, ale już o wiele wolniej. Chciała odejść ale w ostatniej chwili zauważyła dziurę w nowej spódniczce.
,,Da się ją zaszyć" - pomyślała.
Wrotkarz dalej się zbliżał. Ale Nina nie mogła zobaczyć kto to. Dopiero kiedy podniosła swoje okulary przeżyła szok. Przetarła okulary i spojrzała jeszcze raz ale nic się nie zmieniło.
-Matteo? Matteo Balsano? Jak ty tu? - Była w takim szoku że omal nie upadła. Ale w ostatniej chwili ktoś ją podtrzymał odwróciła się i ujrzała Gastona stojącego za nią. Patrzyła to raz na jednego i potem na drugiego. Nikt się nie odzywał. W końcu Nina spojrzała ze złością na Gastona.
-Czemu mi nie powiedziałeś myślałam ze nie mamy przed sobą tajemnic?
-To akurat moja wina. Prosiłem go aby nikt się nie dowiedział- Matteo w końcu postanowił się odezwać. Teraz Nina spojrzała na niego dalej nie mogła uwierzyć że on tu jest. A Luna? Luna chyba będzie skakać z radości do nieba-Nina szukam Luny widziałaś ją?
-Poszła pojeździć ale nie mam pojęcia gdzie, zostawiła to - pokazała Matteo tak wszystkim dobrze znany wisiorek.
-Pójdę jej poszukać.
-Jeśli ją znajdziesz daj jej to - podała Matteo wisiorek i uśmiechnęła się do niego - świetnie ze wróciłeś Matteo.
-Ja też się cieszę.

niedziela, 28 sierpnia 2016

No to tak żegnam się z wami dzisiaj już drugi raz. Jaka ja oryginalna. Ale cóż bywa i tak. Właśnie zaobserwowałam i założyłam na wszystkich portalach swoje konta i zaobserwowałam tam wszystkich aktorów z ,,Soy Luna" aby być na bieżąco. Zaglądajcie tam jeśli spodoba wam się co tutaj umieszczam. Miłego wieczoru poniżej podaję linki :)
http://ask.fm/LutteoNaZawsze 
https://twitter.com/Lutteo_NaZawsz 
https://www.instagram.com/aprilynne.roberts/ 
Ps. Brakuje jeszcze stronki na fb ale jeśli będziecie tu często zaglądać i komentować to co będę robić to myślę że uda się coś załatwić :P
Zdecydowałam ze ten blog będzie ogólnie o Soy Luna. Bo tak było by trochę nudno.Jeśli bedziecie mieć jakieś pytania piszcie w komentarzu. Nowa wersja ,,Valiente" trochę słabo widać, ale to wiadomo dlaczego. Ale wystarczy mi że jest Matteo :) mamy pewność że wróci bo jest to fragment z drugiego sezonu. I co najważniejsze śpiewa z Luną :D
Kochani dzisiaj to mój ostatni post najlepiej napisałabym wam wszystko co siedzi mi w głowie bo mam tego znacznie więcej na komputerze ale nie chce zdradzać wszystkiego na początek. W końcu jeszcze daleka droga do drugiego sezonu. Mam nadzieję że będzie wam się podobać i co raz więcej osób będzie czytać to co piszę i komentować. Ponieważ jest to najmilsza rzecz dla pisarki ze ludzi cieszy to co piszę i dalej chcą czytać. Do juta miłej nocy :)

Kiedy wjechałam do Rollera z Simonem rzeczywiście Tamara tu była i nie wyglądało aby się gdzieś wybierała. Spojrzała na mnie i zawołała szybko Simona. Może miał rację i to rzeczywiście był tylko głupi żart Gastona ale dlaczego miał by to robić. Nie rozumiem tego. W kącie zauważyłam samotną Ninę. Podeszłam do niej a ona jakby w ogóle nie zwracała na mnie uwagi. Gapiła się w telefon który należał do Gastona.
-Cześć Nina.
-Ja nic nie robię, ja tylko znalazłam ten telefon i ...- aż podskoczyła do góry ze strachu a telefon wypadł jej z ręki i upadł na podłogę.
-Spokojnie to tylko ja- podniosłam telefon i zobaczyłam co czytała Nina były to wiadomości z anonimowego numeru.Oddałam jej telefon a ona spojrzała na mnie niepewnie.
-Luna myślisz że Gaston mógłby mnie zdradzić - jej głowa opadła aż do samej podłogi podobnie jak moja szczęka. Nie znam faceta bardziej zakochanego niż Gaston w Ninie. Najlepiej w ogóle by jej nie opuszczał.
-To nie jest możliwe uwierz mi- dosiadłam się do niej i zabrałam telefon żeby więcej jej nie rozpraszał a co najważniejsze nie martwił.
-Od paru dni dziwnie się zachowuje znika gdzieś zawsze kiedy dostanie sms-a z tego anonimowego numeru nic mi nie mówiąc nie wiem co mam robić- przytuliłam ją ale szczerze mówiąc sama nie wiedziałam co robić jeśli chodzi o Matteo jednak Nina potrzebowała teraz mojej pomocy.
-Gaston na pewno cie nie zdradza i nie ma co grzebać mu w telefonie najlepiej zapytaj się go wprost. On cie nie okłamie Nina.
-Może masz racje. A co chciała Tamara?
-Nic nie chciała Gaston widać zrobił mi głupi żart- spojrzała na mnie zdziwiona.
-To do niego nie podobne.
-Wiem - westchnęłam- idę pojeździć może tego właśnie potrzebuje a ty już się nie przejmuj.
-Dobrze - uśmiechnęła się do mnie.
-Mamo, tato wróciłam !!! - kiedy weszłam nikogo nie było w kuchni. Rozejrzałam się po domu aby nie zdenerwować pani Sharon ale nigdzie ich nie widziałam, Nagle zobaczyłam Amandę kiedy wchodziła przez drzwi do kuchni.
-Amando nie widziałaś rodziców?
-Z tego co wiem pani Sharon ich gdzieś wysłała ale powinni zaraz wrócić.
-Dziękuję.
Udałam się do swojego pokoju. Włączyłam komputer i po raz setny oglądałam nasz ostatni występ z Matteo. Niedługo zaczyna się rok. Raczej nie wróci. Byłam taka smutna że położyłam się na łóżku i zasnęłam. Jak zwykle przyśnił mi się ten sam sen. Jestem w parku. Siedzę na ławce. Patrząc na innych. Kiedy za moimi plecami pojawia się cień. Nie odwracam się. Ten cień jest znajomy. Ktoś dotyka moich ramion. Powoli próbuje się odwrócić ale w tedy...
-Luna!! - Jak zwykle trzeba wstać. To mama wołała mnie na obiad. Zbiegłam na dół. Taty jeszcze nie było.
-Siadaj do stołu- usiadłam jak mnie poprosiła ale ostatnio jakoś nie miałam apetytu. Patrzyłam tylko na jedzenie i na zmartwioną minę mojej mamy.
-Znowu nie masz apetytu kochanie powinnaś zacząć coś jeść.
-Wybacz mamo która godzina?
-17:30
-Już tak późno?- Musiałam spać dobre 2 godziny. Nawet nie wiem kiedy ten czas tak szybko zleciał. Odbiegłam od stołu w celu założenia moich rolek i już miałam wychodzić kiedy usłyszałam za sobą głos mamy.
-Zjedz chociaż to- rzuciła mi zawiniętą kanapkę. Uśmiechnęłam się do niej i pognałam ile tchu na miejsce spotkania z Tamarą.
Przy bramie o mało nie zderzyłam się z Ambar, Ostatnio była nadzwyczaj miła. Może konkurs i reszta jednak w niej coś zmieniły.
-Lunita dokąd się tak spieszysz? - złapała mnie za rękę i zatrzymała.
-Wybacz Ambar ale mam mało czasu o 18:00 muszę spotkać się z Tamarą - powoli zaczęłam odjeżdżać.
-Coś się stało?
-Niedługo się dowiem...
Park do którego dojechałam w niecałe 15 min wyglądał na opustoszały. Usiadłam na ławce. Nagle usłyszałam za sobą że ktoś jedzie na wrotkach. Odwróciłam się i zobaczyłam Simona. On też mnie zauważył. Podjechał do mnie i usiadł obok mnie na ławce.
-Luna co tutaj robisz tak sama?
-Czekam na Tamarę chciała się tu ze mną spotkać- spojrzał na mnie zdziwiony.
-Jesteś pewna bo właśnie do mnie dzwoniła abym jak najszybciej przyjechał do niej do Jam&Roller.- teraz to ja spojrzałam na niego zdziwiona.
-To niemożliwe Gaston dał mi tą kartkę i ...
-Najlepiej będzie jak pojedziemy razem do Rollera i się dowiemy może po prostu zrobił ci głupi żart?
-Nie sadzę ale dobrze - wstał i złapał mnie za rękę. Rozglądając się wokół. Ruszyłam za nim do Jam&Roller. Niestety jeszcze w tedy ni zauważyłam że ktoś bardzo uważnie nas obserwował...

piątek, 26 sierpnia 2016

Skromny początek powiedzcie co sadzicie ...

-Luna ?!!!
Nina zawołała mnie z daleka. Byłam pogrążona w myślach więc ledwo ją słyszałam. Cały czas w głowie miałam ostatni pocałunek z Matteo. Ostatnio w ogóle się nie odzywał. Od czasu do czasu wysłał sms-a że u niego wszystko w porządku. Nie wiadomo nawet czy wróci na nowy rok.
-Luna- Nina złapała mnie za ramię- coś sie stało?
-Nie ...wszystko w porządku.
-Znowu myślisz o Matteo? - Nina spojrzała na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem.
-Nie odzywa się już od dwóch tygodni nie wiem co się stało Gaston ci coś powiedział?
-Nie. Niestety nic nie wie.Właśnie idę się z nim spotkać w Rollerze.
Złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę Rollera. Jakoś ostatnio nic nie sprawiało mi radości. Nawet jazda na wrotkach przestała być taka ważna co było do mnie niepodobne. Weszłyśmy do Rollera. Gaston już z daleka machał Ninie ręką aby podeszła. Usiadłam obok nich ale w ogóle ich nie słuchałam. Znowu pogrążyłam się w myślach. Co parę minut spoglądając na telefon.
-Coś się jej stało? - Jak przez mgłę usłyszałam słowa Gastona.
-Znowu myśli o Matteo nie odzywa się do niej. A ty masz od niego jakieś wieści?- spojrzałam znad telefonu na Gastona chyba coś wiedział ale jakby chciał to ukryć.
-Niestety ostatnia przyszła tydzień temu ale nie zapowiada się żeby wracał - nie wiem czy moja mina mogła stać się jeszcze bardziej smutna ale tak się chyba stało - Tak właściwie Luna. Tamara zostawiła mi dla ciebie kartkę z adresem poprosiła abyś dzisiaj o 18:00 była w tym miejscu.
-Coś się stało? Może powinnam z nią porozmawiać teraz?
-Nie po prostu tam bądź- spojrzałam na Ninę ale wyglądało na to że ona także nie wie o co chodzi. No ale cóż nie ma wyjścia pójdę tam.
-Gaston przekaż Tamarze że tam będę- uśmiechnęłam się lekko- niestety teraz muszę wracać do domu do zobaczenia później- pomachałam im na pożegnanie i wyszłam. Nie oglądając się za siebie. Teraz Nina i Gaston tworzyli naprawdę świetną parę, Kto by pomyślał że tak wyjdzie. Nina bardzo się zmieniła. Co lepsze Gaston też. Nie mogą bez siebie wytrzymać nawet dziesięciu minut.
                                                                               ***
-Powiesz mi o co chodzi? Tamara na pewno nie napisała by do Luny kartki tylko z nią porozmawiała- Kiedy Luna odeszła Nina od razu chciała wyciągnąć wszystko z Gastona.
-Spokojnie nie mogę ci powiedzieć - Gaston objął Ninę i przytulił ją - ale obiecuję że już niedługo twoja przyjaciółka zacznie częściej się uśmiechać.
-Co ty kombinujesz?
-Zobaczysz ....